„Obaj, drogi Fritzu, wyznajemy tę samą doktrynę w kwestii podróży: starannie omijamy wszelkie zabytki oraz, jak się to zwykło określać, miejskie w s p a n i a ł o ś c i.”
Kaprysy i zygzaki, Théophile Gautier, tł. Mateusz Kwaterko, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2023, s. 133-134
WRAŻENIA Z PODRÓŻY
Cechą wyróżniającą Kaprysy i zygzaki są wrażenia, jakich podczas podróży [choć „podróż” to czasami zbyt wielkie słowo] doznaje Théophile Gautier. Będąc w danym miejscu nie pisze jak autorzy przewodników: nic go nie obchodzą zabytki czy inne materialne dobra kultury [chyba, że mowa o obrazach]. Jeśli już skupia na czymś swój wzrok, to musi być w tym coś dziwnego, wyróżniającego się, niepasującego do otoczenia. Z kronikarskiego obowiązku nakreśla jedynie kilkoma pospiesznymi pociągnięciami piórem dane miejscowości – weźmy za przykład Cambrai:
„Ziemia; niebieska; niebo: wody nilowe pociągnięte ołowiem; domy: uschnięte liście róży; dachy: fiolet biskupi; mieszkańcy: jasnodyniowi; mieszkanki: słomkowa żółć. Cambrai to znakomite tło dla powieści intymnej […]”
Kaprysy i zygzaki, Théophile Gautier, tł. Mateusz Kwaterko, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2023, s. 33.
ZYGZAKI
Z tego powodu trudno odmówić Autorowi oryginalności: stawia raczej na miejsca nieuczęszczane, a w tych popularnych dopatruje się czegoś innego. Skręca z utartych szlaków, potępiając podróż, którą można wytyczyć torami kolejowymi czy prostą drogą. Zakręca, gdy mu się to podoba. Zbacza z toru, by zwrócić na coś uwagę. Zwiedza i doświadcza zygzakami.
Najbardziej uderzającym esejem – wynikającym z takiego zapuszczenia się w dziwną okolicę – jest zdecydowanie Wyprawa poza rogatki, do miejsca, którego próżno szukać w jakimkolwiek przewodniku turystycznym, czy relacji z podróży. Otóż, poza tytułowymi rogatkami znajduje się fabryka nawozu z ludzkich odchodów, ubojnia koni, jezioro krwi, sfora wygłodniałych psów, plaga szczurów, budynek, w którym odbywają się walki zwierząt i inne, równie odpychające atrakcje [radzę nie jeść w trakcie lektury tego eseju].
KAPRYSY
Część z odbywanych podróży jest swoistym kaprysem Autora. Najlepszym przykładem jest tutaj wyprawa do Belgii, w celu znalezienia blondynki o rubensowskich kształtach. Kiedy indziej Gautier zapuszcza się na pokład statku – i już to wystarcza mu, by opisać Chiny. Podobnie zresztą rzecz ma się w przypadku „podróży” do Indii – Gautierowi wystarczają odwiedziny w hinduskim pawilonie podczas Wystawy Światowej zorganizowanej w Londynie w 1851 roku. Autorskie widzimisię prowadzi do różnorakich obserwacji i przemyśleń.
W Kaprysach i zygzakach czuć ekscentryczność Gautiera – nie jest ona natarczywa, jednak od czasu do czasu daje o sobie znać – dobrym przykładem jest choćby scena związana z fetyszyzacją kobiecych stóp.
CIĘTY JĘZYK
Gautier potrafi nakreślić kąśliwy portret spotkanych osób. Dla przykładu:
„Objaśnienie to wyrwało piskliwe krzyki z piersi istoty, którą z braku lepszych określeń możemy nazywać kobietą. Była w wieku nieprzyjemnym, oczy miała czarne jak węgiel, nos wstydliwie zaczerwieniony, a za jej główny powab należałoby uznać trzydzieści dwa zęby w barwie pożółkłej kości słoniowej, długie, szerokie niczym trzonek noża i przedstawiające najniezwyklejszy widok.”
Kaprysy i zygzaki, Théophile Gautier, tł. Mateusz Kwaterko, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2023, s. 14-15.
Albo opis pewnego karczmarza:
„Gdybym dysponował podnośnikiem, wciągnikiem i kilkoma żurawiami, z wielką chęcią wyrzuciłbym gospodarza przez okno jego własnego hotelu, niestety, niczego podobnego nie miałem pod ręką, a żadna ludzka siła nie zdołałaby poruszyć z miejsca takiej góry sadła.”
Kaprysy i zygzaki, Théophile Gautier, tł. Mateusz Kwaterko, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2023, s. 58-59.
Przy takim nakreślaniu sylwetek postaci, trudno jednoznacznie stwierdzić, czy Gautier z owych ludzi rzeczywiście się naigrywa. Przynajmniej ja nie potrafię stwierdzić, na ile takie podejście ma być jedynie żartem, kąśliwą uwagą, a na ile jest to autentyczne, pozbawione cenzury odczucie Autora [biorę oczywiście poprawkę na czas powstania zawartych w książce esejów].
OBRAZ EPOKI
„Bycie biedakiem w Londynie wydaje mi się jedną z tych tortur, o których zapomniał Dante, gdy opisywał kręgi piekielne.”
Kaprysy i zygzaki, Théophile Gautier, tł. Mateusz Kwaterko, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2023, s. 155.
Gautier oddaje – choć wąski i przefiltrowany przez siebie – obraz epoki, co widać zwłaszcza w opisie Anglii; miejscu pełnym smogu, sadzy i nędzy. Z drugiej strony, wspominając Wyprawę poza rogatki, nie pozostawia suchej nitki na rozbieżnościach pomiędzy miastem, a tym, co dzieje się tuż za jego murami. Rozdźwięk uderza. Podejście Autora do ludzi i różnych kwestii społecznych, też w mniejszym, czy większym stopniu oddaje ówczesną mentalność.
BRAKUJĄCE STRONY
Wydanie książki jakościowo zachwyca: twarda oprawa, szyty blok, obwoluta. Jednak jest pewien problem, który wystąpił w moim egzemplarzu. A mianowicie: brak kilku stron. Tuż obok 384 strony, sąsiaduje 393. Brak dotyczy końcówki eseju Bajadery oraz początku posłowia Mateusza Kwaterko pt. Ekscentryczne podróże Théophile’a Gautiera. Pisałem w tej sprawie do Wydawcy, przy czym dowiedziałem się, iż nikt podobnego problemu wcześniej nie zgłaszał – warto jednak przed zakupem sprawdzić, czy egzemplarz, który planujecie kupić, nie zawiera podobnej luki.
PODSUMOWUJĄC
Eseje Théophile’a Gautiera to rodzaj dość specyficznej literatury podróżniczej, w której opis podróży, zwiedzanych miejsc i lokalnego kolorytu, zastępuje wrażenie. Kaprysy i zygzaki tym właśnie są – przefiltrowanym przez percepcję Autora obrazem świata: czasami rzeczywiście odwiedzonego, czasami wyłącznie wyobrażonego. Taki rodzaj pisania sprawia, iż sama relacja, chęć jej spisania, może być niczym więcej niż zwykłym kaprysem.
RECENZJA NA PODSTAWIE WYDANIA
Kaprysy i zygzaki, Théophile Gautier, tł. Mateusz Kwaterko, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2023, ISBN: 978-83-8196-568-2.
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawcy.