Lorenzo Colantoni zabiera nas w podróż poprzez Japonię mniej znaną – jak się okazuje, również dla jej współczesnych mieszkańców. Aby powrócić do świętych lasów, Autor odwiedza półwysep Kii, gdzie udaje się w podróż Kumano Kodō, uświęconym szlakiem pielgrzymkowym. Co na nim zastanie?
DEGRADACJA ŚRODOWISKA NATURALNEGO
Czytając Powrót do świętych lasów miałem w głowię lekturę Japonii utraconej Alexa Kerra. W tamtej pozycji, napisanej w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, Autor pisał sporo o tym, w jak fatalnej sytuacji znajduje się japońskie środowisko naturalne. Kerr wspominał m. in. o agresywnej urbanizacji i modernizacji, wszechobecnym betonie, zanieczyszczeniu świetlnym, czy oszpeceniu kraju poprzez wszechobecne banery reklamowe. Autor Powrotu do świętych lasów zdaje się potwierdzać wiele z tego, o czym można było – na temat podejścia do natury – przeczytać w Japonii utraconej…
Z lektury Colantoniego dowiadujemy się, jak niska jest świadomość ekologiczna wśród Japończyków [przykład z zapakowaną w ogromną ilość plastiku przekąską daje do myślenia] i jak daleko zaszła deforestacja. Zwłaszcza pierwotnego drzewostanu. Scena, w której spoglądamy wraz z Autorem na przepastne karczowisko, autentycznie smuci. Tam niegdyś rosły liczące setki, jeśli nie tysiące lat, drzewa. Teraz, jedynym śladem po nich są wystające z ziemi pniaki…
Podobnie rzecz się ma z wszechobecnym betonem. Ciągnięte przez środek lasu betonowe trasy, zabetonowane koryta rzek, wylane betonem zbocza stoków… dalsza enumeracja jest zbędna.
Czy jednak tak jest wszędzie?
POWRÓT DO ŚWIĘTYCH LASÓW
Pomimo agresywnej urbanizacji i modernizacji, w Japonii wciąż można obcować z naturą w jej dziewiczej postaci. Mało tego: można nawet natknąć się na miejsca, gdzie to właśnie natura zdaje się odzyskiwać władanie nad niegdyś zagospodarowanym przez człowieka terenem.
Tego typu obserwacje wynikają z wędrówki Autora wspomnianym wcześniej szlakiem Kumano Kodō [a dokładniej – szlakiem Nakahechi]. Fascynuje zwłaszcza wejście w ten świat dzikiej przyrody. Moment, w którym leśne powietrze wypełnione ciszą zapiera dech i wywołuje zawroty głowy. Zgłębianie się w las nie tylko sprzyja kontemplacji – pozwala odkryć także jego tajemnice. Mam na myśli zwłaszcza porzucone wioski, czy zapomniane drogi. Wygląda to tak, jakby mieszkający tam ludzie po prostu zniknęli. Widok zawieszonego na kołku kasku baseballowego, który pokrył mech, mówi wszystko. Wszelkie ślady entropii wynikają jedynie z upływu czasu i ingerencji natury.
POWODY
Przyczyn takiego stanu rzeczy – wykarczowanych lasów, czy opuszczonych wiosek jest co najmniej kilka. Colantoni zwraca uwagę zwłaszcza na rozdzielenie shintō i buddyzmu w drugiej połowie XIX wieku, agresywny rozwój miast [wraz z migracją ludności z terenów wiejskich], a także na politykę sprzyjającą deforestacji.
Na szczęście, znajdują się w Japonii także i osoby, które te problemy dostrzegają i starają się im przeciwdziałać na różne sposoby – czy to porzucając miasta na rzecz wsi, czy stosując zrównoważone rolnictwo.
CIEKAWOSTKI
Mocną strona Powrotu do świętych lasów – poza ekologicznym przesłaniem – jest mnóstwo ciekawostek z i o Kraju Kwitnącej Wiśnii. Autor przybliża shugendō, yamabushi, kami, czy choćby pisze o Nagoro – wiosce zamieszkanej przez lalki.
CHAOS
Jedyna rzecz, która – nieznacznie, ale jednak – rzeczywiście przeszkadzała mi podczas lektury, to chaos. Odnoszę wrażenie, że prowadzone przez Colantoniego Zapiski z Japonii nie są odpowiednio poukładane – Autor zdaje się skakać po tematach, czasami wracając do tego, o czym już napisał. Być może to tylko moje odczucie, na które ktoś inny zupełnie nie zwróci uwagi, ale zdarzało mi się doświadczać czegoś na zasadzie déjà vu – „chwila, przecież o tym już chyba czytałem”.
POWRÓT DO ŚWIĘTYCH LASÓW VERSUS JAPONIA UTRACONA
Na koniec pozwolę sobie wrócić do wspomnianej na początku Japonii utraconej – książki Alexa Kerra. Młodszy o blisko trzydzieści lat Powrót do świętych lasów Lorenzo Colantoniego zdaje się być naturalną kontynuacją tamtej publikacji [choć nie jest!]. Colantoni rozwija wątki związane z naturą, które Kerr jedynie nakreślił. Przy okazji, Autor Powrotu do świętych lasów wyczerpująco i odpowiednio argumentuje swoje stanowisko.
Ponadto Colantoniemu udało się uchwycić to, co całkowicie zbiło z tropu Kerra – dychotomię, na którą muszą natknąć się cudzoziemcy chcący zgłębić Japonię. W recenzji Japonii utraconej pisałem tak:
„Mam wrażenie, że Kerr sam do końca nie wie, czego od Japonii oczekuje, poza tym, by była miejscem, w którym to nie Japończycy, ale cudzoziemcy i turyści powinni czuć się dobrze.”
W przypadku Powrotu do świętych lasów mam całkowicie odwrotne wrażenie: Colantoni martwi się o wpływ degradacji środowiska nie na turystykę, ale na przyszłość osób żyjących w Japonii.
PODSUMOWUJĄC
Powrót do świętych lasów to ciekawa relacja z wiejskich obszarów Kraju Kwitnącej Wiśnii, zwieńczona wędrówką po szlaku Nakahechi. Colantoni przybliża nam problemy ekologiczne, z jakimi musi zmagać się współczesna Japonia. Poprzez rozmowy i obserwacje, Autor serwuje nam opowieść nie tylko pełną ciekawostek, ale także i zmuszającą do refleksji nad znaczeniem przyrody w życiu człowieka. To rzeczywiście Powrót do świętych lasów.
RECENZJA NA PODSTAWIE WYDANIA
Powrót do świętych lasów. Zapiski z Japonii, Lorenzo Colantoni, tł. Barbara Bardadyn, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2024, ISBN: 978-83-233-5419-2.
Egzemplarz książki do recenzji otrzymałem od Wydawcy w ramach współpracy barterowej.