Przed laty coś wydarzyło się w kamieniołomie w Gościęcicach. Coś, czego doświadczyła grupa nastolatków. Od tego czasu minęło blisko czterdzieści lat. Wokół zdarzenia narosło wiele mitów, plotek i kłamstw. Wersje są różne – niektóre z nich zakładają ingerencję UFO, czy innych istot nadnaturalnych.
Sprawą zainteresowała się pewna młoda kobieta, która postanawia zasięgnąć języka u Agnieszki – jedynej uczestniczki owianego tajemnicą zdarzenia, która chętnie dzieliła się tym tematem z mediami. Szkopuł jednak w tym, że Agnieszka nie tylko stale dodawała coś nowego, co również zdarzyło jej się podawać prasie wzajemnie wykluczające się wersje. Prawda o tamtym dniu z 1985 roku ucieka teraz również i przed samą Agnieszką – zaczyna mieć ona coraz większe problemy z dotarciem do własnych wspomnień…
Czy uda jej się odkryć prawdę o zdarzeniu z Gościęcic, zanim jej pamięć całkiem zgaśnie?
GRA Z PAMIĘCIĄ
Powyższy fragment to akapit otwierający Czeluść. Zwróćcie uwagę, jak doskonale został w nim nakreślony problem pamięci. Anna Kańtoch perfekcyjnie obrazuje postępującą dezintegrację wspomnień i poczucie zagubienia głównej bohaterki. Odnosi się to nie tylko do cytowanego powyżej tekstu, ale i do całej książki.
POWIEŚĆ PSYCHOLOGICZNA? KRYMINAŁ? GROZA?
Ale czy Czeluść jest powieścią psychologiczną? A może kryminałem? Co ze znajdującymi się w niej elementami grozy? I jak się ma do tego pióro Kańtoch, które sprawia, że jej najnowszą książkę można by śmiało postawić na półce z szeroko rozumianą literaturą piękną?
Właściwie, Czeluść to misternie skonstruowana historia, czerpiąca garściami z różnych konwencji i – wydawać by się mogło – przeciwstawnych elementów.
ZAGADKA DOSKONAŁA
Przejdźmy jednak do samej zagadki – co tak naprawdę zdarzyło się w kamieniołomie w Gościęcicach? Prowadzone przez Agnieszkę śledztwo coraz bardziej się komplikuje. Lawinowo rośnie liczba pytań, na które starałem się znaleźć odpowiedzi. Dopiero na samym końcu – z trudem – mogłem zrewidować swoje ustalenia z tym, czego się właśnie dowiedziałem. A i tak nie miałem stuprocentowej pewności, czy rzeczywiście poznałem prawdę. Z tego też względu, lekturę Czeluści uważam za swego rodzaju doświadczenie. To coś więcej niż tylko odkrywanie kolejnych puzzli. To gra, którą prowadzi ze swoją pamięcią nie tylko Agnieszka, ale również i my – Czytelniczki i Czytelnicy.
Naprawdę trudno nie zgodzić się z zamieszczonym na końcu blurba [i cytowanym powyżej] stwierdzeniem. Tuż po lekturze, rzeczywiście miałem ochotę rozpocząć czytanie od początku, by móc skonfrontować moje ustalenia i przypuszczenia z powieścią raz jeszcze. Wyłapać, w których momentach objawia się prawda, a gdzie to, co przeczytałem było wierutnym kłamstwem. Coś niesamowitego.
STYL
Niesamowity jest także styl, jakim posługuje się Kańtoch. Tworzone przez nią zdania nie raz i nie dwa mnie zachwyciły. Zresztą, by nie być gołosłownym, zamieszczam poniżej dwa przykłady:
PODSUMOWUJĄC
Czeluść to książka doskonała. Zachwyca skomplikowaną zagadką, warstwą psychologiczną i stylem. Anna Kańtoch mistrzowsko łączy [i miesza] elementy charakterystyczne dla powieści psychologicznej, kryminalnej oraz grozy, oferując Czytelniczkom i Czytelnikom nie tylko ciekawą fabułę i postaci, ale również i swego rodzaju literacką grę. Grę z pamięcią Agnieszki [i z naszą własną].
RECENZJA NA PODSTAWIE WYDANIA
Czeluść, Anna Kańtoch, Powergraph, 2024, ISBN: 978-83-67845-47-2.
Egzemplarz książki otrzymałem od Wydawcy w ramach współpracy barterowej.