„Tekst Wychylając się nad brzegiem urwiska, jakkolwiek okaleczony, a może właśnie dlatego, jest tekstem najbardziej reprezentatywnym dla kimeryjskiej prozy dzięki temu, co wyjawia, a zwłaszcza dzięki temu, co zataja, poprzez to, w jaki sposób wymyka się, urywa, przepada…”
Jeśli zimową nocą podróżny, Italo Calvino, tł. Anna Wasilewska, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2023, s. 103.
I CAN’T GET NO [SATISFACTION]
Pierwszy raz zdarzyła mi się sytuacja, bym podczas lektury jakiejś książki pomyślał o konkretnej piosence. Podczas czytania Jeśli zimową nocą podróżny, I can’t get no [satisfaction] Rolling Stonesów co rusz wygrywało mi w głowie – a właściwie, jedynie refren – gdyż z każdą urwaną historią czułem się nieusatysfakcjonowany. Czytając tego Calvino miałem nadzieję, że w końcu poznam całość. Czy tak się stało?
KONCEPCJA
Koncepcyjnie Jeśli zimową nocą podróżny to genialna powieść[?]. Oto w ręce głównego bohatera trafia najnowsza książka Italo Calvino – tytułowy Jeśli zimową nocą podróżny. Po rozpoczęciu czytania, okazuje się, że coś się nie zgadza, czegoś brakuje, a i dalszy fragment książki jest utrzymany w innej tonacji i nie został napisany przez Calvino. Więc przez kogo? Bohater trafia na trop, którym decyduje się podążać. Przy okazji poznaje kobietę swoich marzeń. W końcu razem próbują odnaleźć zagubioną, dalszą część powieści. Z czasem jednak wszystko zaczyna być coraz bardziej zwariowane, zaś tropy i podejmowane wybory mnożą się niczym w borgesowskim Ogrodzie o rozwidlających się ścieżkach. Koncepcja niesłychanie frapująca, i jeśli miałbym oceniać przeczytaną książkę tylko poprzez jej pryzmat – byłaby to jedna z lepszych lektur mojego życia.
HISTORIA I HISTORIE
Ale jest jeszcze historia i historie. Główny wątek, który w uproszczeniu [na potrzeby niniejszej recenzji, a zwłaszcza by zbytnio nie spoilerować] pozwolę sobie sprowadzić wyłącznie do poszukiwań dalszej części książki, przeplatany jest „znalezionymi” początkami kolejnych opowieści. Te są różne – sam Calvino określa je mianem powieści: „mglistej, o doświadczeniach cielesnych, symboliczno-interpretacyjnej, polityczno-egzystencjalnej, brutalno-cynicznej, o lęku, logiczno-geometrycznej, perwersyjnej, sejsmiczno-pierwotnej i apokaliptycznej” [za schematem zamieszczonym na s. 395]. Bohater oddaje się więc ich lekturze, licząc, że oto trafił na dalszą część, tymczasem okazuje się ona znów czymś innym. I znów rozpoczyna kolejną lekturę, pragnąc dokończyć poprzednią. Ja, jako czytelnik, też bym tego chciał. Każda z historii – co chyba nikogo, kto czytał cokolwiek Calvino, nie zdziwi – jest rewelacyjnie napisana. Cóż jednak z tego, skoro każda z nich jest jedynie preludium? Tekst – każdy jeden – kończy się klasycznym cliffhangerem. Tak jak irytuje mnie to we wszelkich przerwanych serialach, tak samo irytowało i tutaj.
CZYM JEST?
Moje niezadowolenie [brak satysfakcji] wynikało – zapewne – z rozminięcia się oczekiwań z tym, co finalnie przeczytałem. O ile stylistycznie i strukturalnie można mówić o literackim geniuszu, o tyle fabularnie Jeśli zimową nocą podróżny wypada słabo. Nie mogę odmówić jakości temu, co Calvino napisał – chodzi mi o ten wieczny brak końca [za niewystarczające uważam podejście zgodnie z którym, składając tytuły kolejnych rozdziałów/opowieści, otrzymamy pewną logiczną całość]. Wyobraźcie sobie bowiem sytuację, że kupujecie/wypożyczacie książkę, w której jakiś złośliwy nikczemnik wyrwał z niej ostatnie strony. Jakkolwiek by ta książka nie była dobra, bez domknięcia jej, trudno cokolwiek o niej powiedzieć, zwłaszcza, że poirytowanie [zapewne] weźmie górę. Logicznym krokiem jest sięgnięcie po inny egzemplarz – i o ile w rzeczywistym świecie jest to [raczej] możliwe, o tyle u Calvino już nie. To absurdalne pozbawienie możliwości poznania puenty – powtarzane raz za razem – w pewnym momencie zaczęło przypominać opowiadany do znudzenia żart. O ile za pierwszym, czy drugim razem wywołuje on określoną reakcję, o tyle za dziesiątym – nie bardzo. Podobnie miałem z niniejszą, recenzowaną pozycją.
Gdybym jednak porzucił warstwę fabularną i potraktował Jeśli zimową nocą podróżny jako „książkę o książkach”, czy jako pozycję o szeroko rozumianym czytaniu i Czytelniczkach i Czytelnikach, albo jako komentarz do natury [percepcji] rzeczywistości, albo jako eksperyment literacki przywodzący na myśl Ćwiczenia stylistyczne Raymonda Queneau, przyznałbym niniejszej publikacji wyróżnienie w postaci przyjęcia do panteonu najważniejszych lektur mojego życia. Ale nie potrafię patrzeć na tego konkretnego Calvino w oderwaniu od fabuły, która rozpalając nadzieje, oferowała mi jedynie permanentne nieusatysfakcjonowanie. Choć próbowałem, próbowałem, próbowałem i próbowałem.
POST SCRIPTUM, ALBO KILKA PRZEMYŚLEŃ NA PRZYSZŁOŚĆ
Spoglądam na przeczytany tom Podróżnego [jak często określa się go w recenzjach, komentarzach czy opracowaniach] – zostawiłem w nim mnóstwo znaczników. Z góry, z boku i na dole. I tak sobie myślę, że będę wracać do tej lektury. Być może nie całej – ale na pewno do fragmentów. Mam taki pomysł, by przyszłe czytanie ograniczyć do nienazwanych, a jedynie ponumerowanych rozdziałów, całkowicie pomijając zawarte w książce początki opowiadań. Przypuszczam, że takie odczytanie, przywodzące na myśl Grę w klasy Julio Cortázara, może poprawić moje zdanie o Podróżnym.
RECENZJA NA PODSTAWIE WYDANIA
Jeśli zimową nocą podróżny, Italo Calvino, tł. Anna Wasilewska, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2023, ISBN: 978-83-8196-657-3.
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawcy.