Świat opustoszał. Zniknęli z niego [chyba] wszyscy ludzie i [prawdopodobnie] wszystkie zwierzęta. Z rzek można czerpać wodę od razu zdatną do picia. To marne pocieszenie – móc pić prosto z Sekwany czy innej Tamizy. Marne pocieszenie, gdy nie ma o tym komu powiedzieć. Gdy jest się [prawdopodobnie] jedyną ocalałą osobą.
FAŁSZYWA NARRATORKA
Kate jako narratorka jest przez większość czasu niewiarygodna. Jej myśli dotyczące tej samej rzeczy czy sprawy często są różne, czasami przeciwne, kiedy indziej zaś wzajemnie się wykluczające. Prawdy można by dowieść – jednak wymagałoby to analizowania każdej linijki spisanej przez narratorkę [albo posiadania wiedzy dotyczącej poruszanych przez Kate tematów].
OBRAZ RZECZYWISTOŚCI
Trudno jednoznacznie wskazać, czy celem Kate jest pogodzenie się ze światem, z zastaną rzeczywistością, czy też oderwanie się od tej namacalnej realności; chęć ucieczki.
Interpretację utrudnia fakt, iż o świecie po katastrofie narratorka niezbyt wiele nam mówi. Pisze gdzie była, co robiła, ale obraz ten jest na tyle skąpy, że równie dobrze można by przyjąć go za wytwór wyobraźni. Nic nie stoi na przeszkodzie, by uznać Kate za odizolowaną pacjentkę oddziału psychiatrycznego, której jedynym światem jest ten niedoskonale wyimaginowany; ten który tworzy na swój sposób, by odciąć się od samotności osoby zamkniętej w pokoju bez klamek [a być może jeszcze i spętanej w kaftan bezpieczeństwa].
KOMPENSACJA
Niedobory w opisie świata uzupełniają odniesienia do filozofii czy sztuki. To z nich, bardziej niż z czego innego, zdaje się być utkana rzeczywistość. Interakcje społeczne zastępują czynności, które w normalnych warunkach, zwróciłby uwagę społeczności [albo chociaż jakiegokolwiek, pojedynczego człowieka]. Kate wystawia obraz, którego nikt nie obejrzy. Rozkłada mnóstwo puszek z karmą dla kotów, której nigdy nie zje żaden kot [na świecie nie ma zwierząt].
Brak odbiorcy zabija sztukę. Można napisać najlepszą książkę, namalować najpiękniejszy obraz, stworzyć najbardziej poruszającą melodię, lecz cóż z tego, jeśli nikomu [poza twórcą] nie będzie dane jej poznać? W tym sensie, cała praca Kate dobitnie podkreśla jej osamotnienie. Może ona spróbować odtworzyć znane formy: wpleść stare narracje w nowe, puste ramy świata. Czy zabieg ten ma sens? Być może byłby to komunikat dla kogoś innego, potencjalnie ocalałego. Stanowiłby więc nadzieję.
PROZA EKSPERYMENTALNA
David Foster Wallace uznawał Kochankę Wittgensteina za niedocenianą prozę eksperymentalną, stanowiącą szczytowe jej osiągnięcie w literaturze amerykańskiej. [O jej eksperymentalnym charakterze świadczyć może również liczba odmów od różnych wydawnictw, których łączna liczba wyniosła pięćdziesiąt cztery]
Polem eksperymentu jest tu język. Kochanka Wittgensteina przedstawia jego niedoskonałość; język ma granice, które prędzej czy później dadzą o sobie znać. Pomimo całego swego bogactwa, język nie umożliwi właściwego opisania rzeczywistości – tej bowiem nie da się sprowadzić do czegoś policzalnego: sensownej permutacji liter, skończonego zbioru słów.
RAMY GATUNKOWE
O Kochance Wittgensteina często mówi się w kategoriach filozoficznego science-fiction. Nie sądzę jednak, by ta łatka fantastyki naukowej tu pasowała. Pusty świat stanowi jedynie tło; istotne – ale tylko tło. W istocie najważniejsza jest osoba Kate. Albo: jej umysł. To, w jaki sposób odbiera i kreuje rzeczywistość. Obraz, w który wpisana jest narratorka, stanowić może wiwisekcję choroby psychicznej [o ile przystanie się na taką interpretację].
PODSUMOWUJĄC
Kochanka Wittgensteina to powieść trudna i wymagająca. Rwana narracja i fałszywa narratorka to cechy, które nie każdemu przypadną do gustu. Jednak to właśnie one sprawiają, iż dzieło Davida Marksona nie tylko pozwala na mnogość interpretacji, ale i zdumiewa.
RECENZJA NA PODSTAWIE WYDANIA
Kochanka Wittgensteina, David Markson, tł. Krzysztof Majer, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2022, ISBN: 978-83-8196-428-9.
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawcy.