„Ja także, przybliżając się do kresu życia, coraz częściej wracam myślą do jego początków. Gdy wysłuchuję wspomnień swoich klientów, powracają do mnie moje własne wspomnienia, praca nad ich przyszłością rozgrzebuje moją własną przeszłość, łapię się na tym, że rozważam ją na nowo.”
Stając się sobą. Pamiętnik Psychiatry, Irvin D. Yalom, tł. Paweł Luboński, Wydawnictwo Czarna Owca, 2023, s. 24.
Każdą książkę Yaloma najchętniej przeczytałbym na raz, za jednym posiedzeniem. I choć taka perspektywa jest w jakiś sposób kusząca, to podskórnie czuję, że muszę zrobić przerwę. Odejść na chwilę od zadrukowanych stron, przemyśleć to, co przeczytałem. A może i bardziej – przemyśleć samego siebie.
Nie wiem jakim cudem, ale Yalom pisząc autobiografię, stworzył zaproszenie do egzystencjalnego spojrzenia w głąb każdego z nas. Jest w Stając się sobą ponadczasowość, której zmierzch wyznaczyć może jedynie przerwana linia życia. Naszego, oczywiście. Po nas, to innych będą męczyć te same pytania. Przed nami było zresztą podobnie.
MOJA SESJA Z YALOMEM
Wyobrażam sobie którąś z kolei sesję psychoterapii. Siedzę tam z Irvem – już zdążyliśmy się przecież poznać, nabrać do siebie zaufania i skrócić zbędny w takich relacjach dystans. On jest profesjonalny, ma charyzmę, mądrość życiową, wiedzę i bezgraniczną empatię. Ja mam siebie, i nie bardzo wiem, co z tym faktem począć. Rozmawiamy na różne tematy. Ważne, choć przedstawione w taki sposób, jakby rzucone mimochodem podczas lunchu, pomiędzy kęsem ciasta a łykiem kawy. Zapewne zrobił to mimowolnie, ale spojrzał na zegarek. Zauważyłem to. Ale cóż – tak jak i podczas lunchu, tak i podczas sesji trzeba pilnować czasu.
– Chciałbym, żebyś coś zrobił – mówi Irv, podając mi kartkę papieru i długopis. – Narysuj linię.
Rysuję linię.
– Powiedzmy, że jeden koniec oznacza twoje narodziny, a drugi koniec śmierć. A teraz zaznacz na linii punkt, w którym się znajdujesz, i zastanów się nad tym rysunkiem [s. 224].
To bardzo proste ćwiczenie. Z tego też względu, ma ono ogromną siłę rażenia. Nie wiem, czy spotkałem je gdzieś indziej, wcześniej. Nie pamiętam, bym natknął się na nie podczas przeszłych lektur. Ale może się mylę. Może i widziałem je, a może i nawet kiedyś je przeprowadziłem.
***
Autobiografia Yaloma uświadamia, że może istnieć pełno takich „niepamięci”; fragmentów przeszłości zasłoniętych przez upływ czasu. Zdarzeń, których nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy rzeczywiści miały miejsce.
DZIECIŃSTWO I MŁODOŚĆ
W Stając się sobą Autor jest autentyczny i szczery. Przedstawia wyłaniający się z fragmentarycznych wspomnień obraz chłopca, którym kiedyś był. A nie było to dzieciństwo łatwe: życie w ubóstwie, w niebezpiecznej okolicy, i z wiecznie zapracowanymi rodzicami. Wspomniana wcześniej autentyczność i szczerość Yaloma doprowadza do odsłonięcia siebie bez żadnej autocenzury: przedstawienia życia bez upiększeń. Przykład przerażający [i odrażający]: opis wszędobylskich karaluchów, które potrafiły nawet znaleźć się w jego dziecięcym łóżku.
Dla Autora jedynym rozwiązaniem problemów była nauka: panowało zresztą wtedy takie powiedzenie, że jeśli jest się Żydem, to można zostać lekarzem, albo nikim.
***
Najjaśniejszym punktem młodości Yaloma była miłość do pewnej dziewczyny [z którą w końcu wziął ślub, i z którą są razem po dziś dzień]. Historię miłosną, a następnie prozę życia odstawmy jednak na boczne tory – w końcu to pamiętnik psychiatry.
KARIERA, CZYLI PAMIĘTNIK PSYCHIATRY
Przede wszystkim w Stając się sobą Yalom przedstawia to, jak stał się tym, kim jest – psychiatrą. Jego nauce [i późniejszej praktyce] towarzyszył rozwój dziedziny [w którym Autor miał zresztą swój spory udział]. Yalom zaczyna od czasów – zdawać by się mogło – odległych: w których psychoanaliza była traktowała całkiem poważnie, a studiowanie psychiatrii oznaczało również odpowiednie przygotowanie terapeutyczne.
[Jak dobrze wiadomo, obecnie psychiatria wzięła spory rozbrat z podejściem psychoterapeutycznym – do psychiatry idzie się po lekarstwa dla ciała, do psychoterapeuty – po balsam dla duszy]
Yalom to terapeuta, który przeczy dzisiejszym trendom: jest i psychiatrą i terapeutą, przy czym w terapii swoich klientów zwraca uwagę przede wszystkim na aspekt psychologiczny, a nie na farmakologię [przynajmniej „teraz”, gdyż jak sam stwierdza, nie jest wystarczająco obeznany, by aplikować swoim pacjentom stosowane obecnie leki].
„Nawet dziś, po półwiekowej praktyce, zwykle cieszę się na każdą nową sesję, indywidualną czy grupową, próbując przewidzieć, jakie nowe sprawy wyjdą na jaw. Jeśli tego uczucia brakuje, jeśli przystępuję do sesji bez szczególnych oczekiwań, to zakładam, że tak samo czuje się pacjent, więc robię, co mogę, by to zmienić.”
Stając się sobą. Pamiętnik Psychiatry, Irvin D. Yalom, tł. Paweł Luboński, Wydawnictwo Czarna Owca, 2023, s. 161.
Jako psychoterapeuta, Autor jest orędownikiem psychoterapii grupowej [na temat której stworzył zresztą podręcznik]. Nie oznacza to jednak, iż odrzuca pracę indywidualną [na temat której napisał kilka książek]. Yalom potrafi doskonale rozróżnić, które podejście będzie najlepsze dla danego przypadku.
PSYCHOTERAPIA
Ilość wiedzy odnoszącej się do psychoterapii [i jej przełożenia na praktykę], może dziwić – w końcu to przecież autobiografia. Pokazuje to, jak ważną rolę odgrywa ona w życiu Yaloma. Można pokusić się o stwierdzenie, że jest ona jego nieodłącznym elementem.
„Wygrywacie oboje, wy i pacjent – komentował John Whitehorn. – Wasze zainteresowanie i gotowość do korzystania z wiedzy pacjenta podwyższa jego samoocenę, a wy dowiadujecie się tego, czego chcecie, o jego chorobie”.
Stając się sobą. Pamiętnik Psychiatry, Irvin D. Yalom, tł. Paweł Luboński, Wydawnictwo Czarna Owca, 2023, s. 130.
Autor zdradza nie tylko kulisy swojego zawodu, ale daje także mnóstwo przydatnych rad. Przykładowo, na stronie 242, Yalom zamieszcza kilka wskazówek dotyczących efektywnego przeprowadzania sesji grupowych wśród pacjentów „lepiej” funkcjonujących [zalecenia te dotyczą sesji z udziałem zewnętrznych obserwatorów, np. studentów psychologii, itd.].
KSIĄŻKI YALOMA
Stając się sobą, można czytać na równi z innymi pracami Autora: w niektórych miejscach opowiada on o tym, jak dane książki powstały: skąd czerpał natchnienie, skąd brał pomysły, czy jak przebiegała nad nimi praca. Ponadto, Yalom objaśnia swój punkt widzenia, tworząc komentarz do części ze swoich tekstów.
PODSUMOWUJĄC
Mógłbym tak cały dzień. Siedzieć i rozmawiać z Yalomem – bo tym właśnie jest jego czytanie: wewnętrznym dialogiem. Tym istotniejszym, że mamy do czynienia z jego autobiografią. Jego opowieścią o nim samym. Książką przedstawiającą nie tylko jego życie i pracę [równoznaczną z jego pasją] – ale także książką o każdym z nas. Uniwersalność poruszanych tematów oraz wejście na egzystencjalno-filozoficzne rewiry, zmusza do refleksji nas tym, jak stajemy się sobą.
PS. Na koniec ciekawostka [jedna z wielu zawartych w książce]: Yalom w swoim życiu kolekcjonował tylko to – pierwsze wydania dzieł Dickensa.
PPS. Bardzo ciekawie prezentuje się obraz Viktora Frankla [na stronach 193-196], autora słynnej książki Człowiek w poszukiwaniu sensu, z którym Yalom miał okazję spotkać się m.in. w Wiedniu.
RECENZJA NA PODSTAWIE WYDANIA
Stając się sobą. Pamiętnik Psychiatry, Irvin D. Yalom, tł. Paweł Luboński, Wydawnictwo Czarna Owca, 2023, ISBN: 978-83-8252-649-3.
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawcy.