Ebba mieszka z rodzicami i swoim najlepszym przyjacielem – wygadanym Gawronem. Ptak ten, pomimo głębokiej przyjaźni z dziewczynką, cierpi z powodu braku innej, ważniejszej relacji: w dzieciństwie rozstał się ze swoimi rodzicami. Zostało mu po nich jedynie zdjęcie wykonane na szwedzko-norweskiej granicy.
Dziewczynka postanawia pomóc Gawronowi w odnalezieniu ptasich rodziców. W tym celu wyruszają na iście szaloną wyprawę…
NIE RÓBCIE TEGO W DOMU!
Niniejszą recenzję muszę rozpocząć od ważnej uwagi – Ebba i Gawron. Szalona wyprawa, to nie jest książka, z której dzieci powinny brać przykład. Uważam, że nawet lektura Ebby i Gawrona powinna być obarczona komentarzem rodzica czy opiekuna. Dlaczego? Już tłumaczę.
Na samym początku książki Ebba postanawia udać się na wakacje z Gawronem, by odszukać jego rodziców. Sęk w tym, że dziewczynka zostawia w domu list dla rodziców informujący o udaniu się w podróż, po czym ot tak, wychodzi.
I teraz pytanie. Czy można to potraktować jako ucieczkę dziecka z domu? Według Wielkiego Słownika Języka Polskiego PWN, ucieczka ma miejsce m.in. wtedy, gdy dojdzie do nagłego opuszczenia jakiegoś miejsca, np. domu. Wydaje mi się, że pozostawienie przez dziecka listu, w którym orzeka ono o podjętej decyzji, można by uznać za ucieczkę z domu. Ale mogę się mylić. Poniżej cytuję treść listu:
Następnie wraz z Gawronem zaczepiają tirowców [cytuję za książką, s.9] i udają się w podróż autostopem z jednym z tyle co poznanych kierowców. Przemieszczają się tak z różnymi obcymi, z których większość to mężczyźni. Nie muszę chyba wyjaśniać, że coś takiego jest nie tylko skrajnie nieodpowiedzialne, co i potencjalnie niebezpieczne.
Ale to nie koniec: Ebba wraz ze swoim ptasim towarzyszem potrafią spać gdzieś na schodach czy innej ławce, albo dopuszczać się łamania prawa [np. włamania do restauracji].
Drodzy rodzice i opiekunowie: jeśli zdecydujecie się przedstawić historię szalonej wyprawy Ebby i Gawrona dziecku, róbcie to z odpowiednim komentarzem. Podkreślam to raz jeszcze, bo być może dziecku będzie samodzielnie trudno wywnioskować, że to co zrobiła Ebba, było aż tak nieodpowiedzialne i aż tak niebezpieczne.
DYDAKTYZM? A CO TO?
Jeszcze na chwilę odwołam się do zamieszczonego powyżej ostrzeżenia: książka nie zawiera w sobie zbyt wiele dydaktyzmu. I choć co prawda bohaterów od czasu do czasu najdzie na refleksję, że czegoś może lepiej nie robić, to jest to zwykle refleksja post factum. Za przykład niech posłuży scena, w której nieumiejący pływać Gawron, skacze do wody. Jak się bawić, to się bawić, co nie? Tyle, że w tym przypadku, nieodpowiedzialność zakończyć się mogła tragedią [a przecież nie tylko w tym jednym, konkretnym przypadku].
Pod koniec książki, trafia się również inna scena, podczas której, gdyby nie pomoc kogoś innego, nasza nieustraszona i szalona Ebba, zapewne skończyła by marnie [delikatnie rzecz ujmując].
Pisałem do tej pory o sytuacjach skrajnie niebezpiecznych, ale nawet i w przypadku drobnych głupstw, przewinień, a nawet łamaniu prawa, naszej parze wszystko uchodzi na sucho. Potrafią wykaraskać się z każdych problemów, nie ponosząc przy tym większych konsekwencji. Życie tak nie wygląda, ale… w życiu nie spotkacie też gadającego gawrona, więc pamiętajcie: to tylko fikcja.
Jeśli chodzi o pozytywne wartości, które z Ebby i Gawrona może samodzielnie wyciągnąć młoda Czytelniczka bądź młody Czytelnik… hmmm… przyjaźń? Poszukiwanie własnych korzeni? Ściganie marzeń?…
Dobra, kończę biadolić.
SZALONA WYPRAWA
Wszystko o czym wspomniałem powyżej, jest aż nadto wystarczające, by określić podróż Ebby i Gwarona mianem „szalonej”. Jest jednak tego o wiele, wiele więcej – i w większości mowa tu nie tylko o „szalonych” pomysłach, co również o ich równie „szalonej” realizacji.
Dwójka naszych bohaterów traktuje wyprawę nie tylko jako podróż, lecz również jako wakacje, podczas których chcą przeżyć przygodę. Albo raczej: przygody. Zapewne przejazd drezyną z ledwo co poznanym Francuzem, czy pokonanie części drogi specjalną tratwą [widoczną na okładce książki], stanowi niezapomniane wrażenia. Tak jak i nocny wypad Gawrona na imprezę, z której wraca do hotelu z… koleżanką[!]. Na dobitkę, pobyt we wspomnianym hotelu kończy się ucieczką bez płacenia…
O reszcie szaleństw wspominać nie będę, by nie psuć Wam zabawy.
DLA KOGO?
Gdybym miał umieścić gdzieś Szaloną wyprawę Ebby i Gawrona – postawić niniejszą książkę obok innych „publikacji dla dzieci” – powiedziałbym, że blisko jej do dzieł Roalda Dahla. Podobnie jak u twórcy m.in. Fantastycznego Pana Lisa, w historii stworzonej przez Fridę Nilsson, natkniemy się na niepoprawny język [stwierdzenie „żabojad” na 51 stronie], absurdalne poczucie humoru, czy niebezpieczne i/lub nieodpowiedzialne zachowania.
Choć na stronie Dwóch Sióstr znajdziemy informację, że Ebba i Gawron. Szalona wyprawa to książka dla dzieci powyżej ósmego roku życia, śmiem twierdzić, że jeśli już, to tak młodym Czytelniczkom i Czytelnikom, przedstawioną historię powinni jakoś skomentować dorośli [będę to podkreślał do upadłego].
PODSUMOWUJĄC
Pomimo, iż książka Fridy Nilsson to pełna specyficznego humoru literatura dziecięca, przy której ja, dorosły facet, dobrze się bawiłem, to pozostaje pytanie: czy poleciłbym Ebbę i Gawrona dzieciom powyżej ósmego roku życia? Jeśli tak, to wyłącznie przy zachowaniu pewnych środków ostrożności, o których pisałem w niniejszej recenzji.
PS. Ale dorosłym polecam bez zastrzeżeń; dobra zabawa gwarantowana.
RECENZJA NA PODSTAWIE WYDANIA
Ebba i Gawron. Szalona wyprawa, Frida Nilsson, il. Anke Kuhl, tł. Agata Teperek, Wydawnictwo Dwie Siostry, 2024, ISBN: 978-83-8150-534-5.
Egzemplarz książki do recenzji otrzymałem od Wydawcy w ramach współpracy barterowej.