
Pod koniec lat 50-tych XX wieku w ZSRR powstaje maszyna, zdolna przewidzieć przyszłość. Snute przez nią prognozy nie napawają optymizmem. Czy owe przewidywania rzeczywiście się spełnią? Jedyną szansą, by je potwierdzić [bądź zanegować] jest uzyskanie własnych wyników. W tym celu, japoński rząd zleca skonstruowanie własnej maszyny prognostycznej. Za jej stworzenie odpowiadać ma profesor Katsumi. Specjalista, dzięki któremu możliwe będzie spojrzenie w przyszłość. Ale, czy tylko „w przyszłość”?
Szybko okazuje się, że możliwości maszyny sięgają znacznie głębiej…
Podczas testowania swojego wynalazku, Katsumi odkrywa informacje, które powinny pozostać tajne. Rozpoczyna się niebezpieczna gra, w której stawką jest ludzkie życie.
LATA 50-TE XX WIEKU
Lata 50-te ubiegłego wieku. Teraz te rzeczywiste. W 1951 roku w Polsce ukazuje się pierwsza powieść Stanisława Lema [Astronauci]. Zaledwie rok później, w USA swoje pierwsze opowiadanie publikuje Philip K. Dick [Roog; dopiero w 1955 roku na rynek trafia jego debiutancka, pełnowymiarowa powieść – Słoneczna loteria]. Mija kolejnych kilka lat – jest rok 1959. W Japonii zostaje wydana powieść Kōbō Abe, Czwarta epoka.
WIZJONERSKOŚĆ
Gdybym nie wiedział nic o Abe i jego twórczości, mógłbym uwierzyć, że Czwarta epoka została napisana całkiem niedawno. Dałbym sobie wmówić, że powieść Japończyka została jedynie przystrojona w pewne archaizmy, pod którymi skrywa się znana nam – ludziom żyjącym w trzeciej dekadzie XXI wieku – rzeczywistość. AI, eksperymenty genetyczne, czy katastrofa klimatyczna…
Wspomniałem wcześniej o dwóch gigantach literatury science-fiction. Podczas lektury Czwartej epoki, zdarzało mi się wspomnieć niektóre z przewidywań Lema, które się sprawdziły. I choć moim pierwszym skojarzeniem była scena z Cyberiady, w której poeci starają się zwalczyć maszynę zdolną do tworzenia poezji, mam na myśli ogólną trafność opisywanych wizji. Zdumiewa mnie, jak w 1959 roku, Abe potrafił nie tylko przewidzieć AI, ale i dość dokładnie opisać sposoby jej trenowania. Ale nie tylko: widzimy również rezultaty „karmienia” maszyny, choćby w postaci możliwości generowania czegoś, co dziś moglibyśmy określić mianem deep fake’a.
„Maszyna miała niemal nieograniczone zdolności przyswajania informacji. Nakarmiona przez człowieka, potrafiła je trawić i magazynować. Jeśli dowolny element jej systemów uległ nasyceniu, otrzymywaliśmy odpowiedni sygnał. Dzięki temu wiedzieliśmy, że od tej pory ta część zacznie współtworzyć własny program.”
Czwarta epoka, Kōbō Abe, tł. Mikołaj Melanowicz, Karakter, 2025, s. 16.
Wizjonerskość Czwartej epoki nie ogranicza się wyłącznie do sztucznej inteligencji. Na kartach powieści spotkamy również wspomniane wcześniej eksperymenty genetyczne, czy przewidywania związane z katastrofą klimatyczną. A co jeszcze – to już pozostawiam Wam do odkrycia 😉
SZALEŃSTWO
Jeśli nagromadzenie różnych, wizjonerskich tematów i spójne ich połączenie w ramach jednej historii to wciąż za mało, to dodajmy jeszcze do tego pewien „stopień szaleństwa”, którym Abe doprawił swoją książkę. Spiski i konspiracja, których uczestnikiem staje się Katsumi przeistaczają się w pewnym momencie w paranoję. Konwencja kryminału, nawet jeśli początkowo wydaje się być klasyczna, szybko przenosi się na grunt psychiki głównego bohatera. Pod tym względem, bliżej Czwartej epoce do twórczości Philipa K. Dicka [Raport mniejszości, Przez ciemne zwierciadło], niż do tradycyjnego kryminału spod pióra np. Agathy Christie.
PODSUMOWUJĄC
Nie spodziewałem się, że Czwarta epoka, powieść fantastycznonaukowa mająca blisko siedemdziesiąt lat, aż tak bardzo mnie zaskoczy. Czytana dziś, zdaje się opisywać znaną nam rzeczywistość. Autorska wizja z 1959 roku, zmusza do refleksji. Przy tym, jest napisana bardzo sprawnie – książkę praktycznie pochłonąłem. Szkoda tylko, że tak szybko się kończy.
RECENZJA NA PODSTAWIE WYDANIA
Czwarta epoka, Kōbō Abe, tł. Mikołaj Melanowicz, Karakter, 2025, ISBN: 978-83-67016-86-5.
Egzemplarz książki do recenzji otrzymałem od Wydawcy w ramach współpracy barterowej.