Gołymi rękami – Bart Moeyaert – recenzja

„Nie powinniśmy byli iść do Betjemana. Kaczka za moją pazuchą nie żyła, czułem to. Miałem za duże buty, nogi mnie bolały, do tego zadusiłem kaczkę, ale nie było czasu, żeby się nad tym zastanawiać. Musieliśmy zgubić Betjemana.”

Gołymi rękami, Bart Moeyaert, tł. Alicja Oczko, Wydawnictwo Dwie Siostry, 2020, s. 6.

Ostatni dzień roku. Ward i Bernie właśnie uciekają przed Betjemanem – mężczyzną, któremu porwali kaczkę. Gdzieś dookoła nich biega Elmer – pies Warda. To wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej. To miała być niewinna zabawa. Ot, zajęcie dla zabicia nudy. Dlaczego tak się stało? Po co to zrobili?…

Trzeba jednak uciekać, czas na refleksję znajdzie się później. Później też trzeba będzie odnaleźć Elmera. Teraz nie ma czasu. Teraz trzeba zbiec i zastanowić się, co dalej. Co powiedzieć Betjemanowi, gdy w końcu się spotkają – bo przecież spotkają się na pewno.

Jednak ani Bernie, ani Ward nie myśleli, że do konfrontacji dojdzie aż tak szybko…

WYBRYK I JEGO KONSEKWENCJE

Gołymi rękami przedstawiają dzień z życia dwóch najlepszych przyjaciół, którzy wpakowali się w poważne tarapaty. Zdarzenie to, będące pierwotnie bezmyślną, głupią zabawą – może być czymś, co trwale odciśnie się na psychice chłopców. Wydarzenia relacjonowane oczami Warda ukazują nakręcającą się spiralę nienawiści i przemocy – zbrodni, po której musi nastąpić zemsta…

SUMA WSZYSTKICH STRACHÓW

Ward jako narrator wprowadza czytelnika w świat emocji, rozterek i lęków charakterystyczny dla swojego chłopięcego wieku. Problemy dziecka nie są jednak w najmniejszym stopniu infantylne – to autentyczne dylematy, które nie pozwalałby zmrużyć oka nawet dorosłemu człowiekowi. Te gnębiące i kotłujące się w Wardzie myśli stanowią wiwisekcję psychiki dziecka, które wpadło w poważne tarapaty.

[Fascynujące – i intrygujące zarazem – jest również przedstawione w powieści ucieleśnienie zła.]

POWIEŚĆ PSYCHOLOGICZNA

Powieść Moeyaerta zaliczana jest do literatury młodzieżowej [dla czytelników 12+]. Nie dajcie się jednak zwieść tej klasyfikacji – to proza najwyższej próby, która przypadnie do gustu osobom rozsmakowanym w powieściach z mocno nakreśloną psychologią postaci.

Gołymi rękami to proza napisana w bardzo surowym stylu. Każde słowo ma swoją wagę, i gdyby usunąć choć jedno z nich, coś by się bezpowrotnie straciło. Autor perfekcyjnie operuje minimalizmem; narracja Warda pozbawiona jest pustosłowia, zdań obliczonych jedynie na bycie pięknymi [choć piękne stylistycznie zdania w książce też występują – zawsze jednak coś oznaczają].

„Ze wszystkich gwiazd na niebie nie spadła ani jedna.”

Gołymi rękami, Bart Moeyaert, tł. Alicja Oczko, Wydawnictwo Dwie Siostry, 2020, s. 90.

Ponadto sposób, w jaki czasami komunikują się postaci to też mistrzostwo samo w sobie – co jakiś czas wystarczy im jeden wyraz, coś rzucone półgębkiem, mimochodem, i już wiadomo o co chodzi. Podobnie z dłuższymi wypowiedziami starszych osób: zdania będące zarysem czegoś większego łączą w sobie subtelność z siłą przekazu. Coś niesamowitego.

Dodatkowo, pomimo tej oszczędności Moeyartowi udało się napisać powieść w taki sposób, że podczas czytania myślałem o… Zbrodni i karze. Myślę, że właściwe będzie następujące porównanie: Gołymi rękami to oryginalna historia, która łączy psychologizm prozy Dostojewskiego z surowością narracji charakterystyczną dla skandynawskiej literatury.

PODSUMOWUJĄC

Gołymi rękami to proza doskonała. Bart Moeyaert to wirtuoz słowa. W książce tej zagrało wszystko. Koniecznie przeczytajcie.

RECENZJA NA PODSTAWIE WYDANIA

Gołymi rękami, Bart Moeyaert, tł. Alicja Oczko, Wydawnictwo Dwie Siostry, 2020, ISBN: 978-83-8150-082-1.

Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawcy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content