Wojna – Louis-Ferdinand Céline – recenzja

„Tkwiłem tam jeszcze następnej nocy. Krew przykleiła mi lewe ucho do ziemi, usta też. Strasznie huczało. Spałem w tym huku, no i padał deszcz, dosyć gęsty. Obok leżał bezwładnie Kersuzon, moknąc. Wyciągnąłem rękę. Dotknąłem jego ciała. Nie mogłem wyciągnąć drugiej. Nawet nie wiedziałem, gdzie jest. Podrywało ją coś w górę, tak wysoko, że wirowała w próżni, a potem, kiedy zaczynała opadać, czułem rwanie w barku, rozdartym do żywego mięsa. Za każdym razem wyłem i było jeszcze gorzej. W końcu udało mi się robić trochę mniej hałasu, chociaż nadal krzyczałem, czaszka pękała mi od środka, jakby wjeżdżał w nią pociąg. Bunt był na nic. Po raz pierwszy zasnąłem w tym błocku, wśród przelatujących z gwizdem szrapneli, w potwornym ryku, nie do końca tracąc przytomność, słowem: w koszmarze. Jeśli nie liczyć godzin, w których mnie operowano, ani razu nie straciłem przytomności. Od grudnia czternastego roku zawsze już spałem w tym potwornym ryku. Wojna wskoczyła mi do głowy. I w mojej głowie siedzi.”

Wojna, Louis-Ferdinand Céline, tł. Anna Wasilewska, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2024, s. 5-6.
PRAWDZIWY HORROR

Powyższy fragment to akapit otwierający Wojnę Louisa-Ferdinanda Céline’a. Główny bohater, Ferdinand, jakoś zbiera się w sobie i stara się przetrwać. Naturalizm, z jakim Autor przedstawia te pierwsze chwile po ocknięciu się, jest nie tylko wstrząsający, ale i odrażający. Dość powiedzieć, że poza obrażeniami ciała, widokiem pola bitwy, jest też zaserwowane nam to, co przyszło Ferdinandowi spożywać…

***

Identycznie brzmiące imię głównego bohatera oraz Autora, nie są przypadkowe. Początek powieści – jak wskazuje François Gibault – opiera się na prawdziwej relacji; tego co rzeczywiście przeżył Céline. Jest to historia, która wraz z rozwojem narracji coraz bardziej przypomina powieść [s.194].

***

Czytałem i widziałem sporo horrorów z zombie w roli głównej, ale nigdzie, podkreślam NIGDZIE, nie spotkałem się z tak dosadnym i mocnym opisem. Tym bardziej, że przecież mowa tu nie o zombie, a o prawdziwych zdarzeniach i człowieku. Tym, którego wojna dopadła, przeżuła i wypluła, idąc zajmować się kolejnymi ludźmi…

Nie będzie zapewne wielkim spoilerem, jeśli napiszę, że ten początkowy obraz horroru i makabry ulega osłabieniu w chwili, gdy Ferdinand trafia do szpitala. Jednak im dalej, tym bardziej odstręczająco, wulgarnie i… pornograficznie.

WULGARNOŚC I PORNOGRAFIA

To, co uderza najbardziej, to rozrzucone na przestrzeni praktycznie całej książki [od momentu opuszczenia pola bitwy] wulgarne sceny pornograficzne. Co rusz ktoś tu się masturbuje, albo oddaje się cielesnym uciechom. Seks jest tu wszechobecny. Na dodatek, jest on całkowicie odarty z jakiegokolwiek romantyzmu czy emocjonalnych uniesień. To zwykły mechanizm, w dodatku przedstawiony w taki sposób, że może on jedynie obrzydzać [a przynajmniej mnie obrzydzał]. Te sceny pozostają przy tym na tyle wulgarne i – znów – naturalistyczne, że aż czuć dominujący w nich smród i brud. Ohyda.

WOJNA, WOJNA NIGDY SIĘ NIE ZMIENIA

Obraz wojny w Wojnie należy do tych potępiających działania zbrojne prowadzone na masową skalę. Pierwiastek ludzki ulega tutaj umasowieniu, by sama machina wojenna działała bez najmniejszych zacięć i mogła bezustannie [i bezrefleksyjnie] przerabiać ruchome mięso w nieruchome. Tak i ludzie, wciągnięci w wojenną zawieruchę, są do niej przyzwyczajeni na tyle, że potrafią ją ignorować. Dobitnie przedstawiają to w książce dwie sceny: pewien obiad oraz przypadkowa śmierć człowieka w barze. Wojna, bezsensowna, głupia i niewybredna, jeśli chodzi o pożywienie, jest przez Céline’a krytykowana na wszelkie możliwe sposoby. Tak masowe zjawisko wpływa nie tylko na bezpośrednio zaangażowanych w działania zbrojne – wojna wypacza charaktery, wszystkich, bez wyjątku.

BLISKO CIAŁA

Biorąc pod uwagę to, o czym wcześniej napisałem, myślę o Wojnie jako o książce będącej blisko ciała – pełno tu bowiem nie tylko cielesnych obrażeń, ale i cielesnych, zmechanizowanych uciech. Ale to nie wszystko: człowiek jest tu bowiem sprowadzony do ciała, organizmu wielokomórkowego, któremu w tych ekstremalnych warunkach pozostaje jedynie odcięcie się od umysłu i tkwienie na najniższym, wyłącznie biologicznym poziomie.

WOJNA ODZYSKANA

Jeszcze o tym nie wspominałem, ale rękopis Wojny wraz z kilkoma innymi niepublikowanymi tekstami zaginął podczas wyzwolenia Paryża w trakcie Drugiej Wojny Światowej. W 2021 roku, sześć tysięcy kartek rękopisów wróciło do prawowitych spadkobierców, zaś sama Wojna została – w końcu – wydana po raz pierwszy, po blisko dziewięćdziesięciu latach od napisania.

Niniejsza edycja jest oparta na pierwszej wersji rękopisu i oddaje ostateczny kształt utworu. W tekście natrafimy na kilka fragmentów, które oznaczone są jako niemożliwe do odczytania, czy na pewne nieścisłości [związane głównie z imionami postaci, ale jest to wyraźnie w przypisach zaznaczone].

PODSUMOWUJĄC

Wojna rozłożyła mnie na łopatki. Najpierw swoim naturalistycznym wstępem rodem z horrorów, a następnie wszechobecnym, wulgarnym seksem. Dzieło Céline’a, pomimo epatowania okropieństwami i obrzydlistwem, jest… piękne. Piękne, pod względem stylistycznym. Intrygująca lektura.

RECENZJA NA PODSTAWIE WYDANIA

Wojna, Louis-Ferdinand Céline, tł. Anna Wasilewska, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2024, ISBN: 978-83-8196-667-2.

Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawcy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content