Zejście49 – Paweł Matuszek – recenzja

Nieliczni mają odwagę, by opuścić Semonę. By zapuścić się na przepastne pustkowia Limesu. Niewielu podejmuje taką decyzję. Nie każdy wraca. A z tych, którzy wrócili, nie wszyscy są w pełni sobą. Widziano ludzi obudowanych maszynami. Ludzi, których drapieżne technologie przeistoczyły w parodię życia.

Tych, którzy wyprawiają się na opanowane przez agresywne maszyny pustacie, nazywają nemrodami. Celem ich wypraw są najróżniejsze rzeczy: zwykle jednak jakiś sprzęt, mechanizmy, czy inne technologie. Część ze zdobyczy można wykorzystać, resztę sprzedać. Jest to jakiś sposób na życie – przynajmniej dla Talima, jednego z nielicznych pozostałych w Semonie handlarzy.

Obecnie większość nemrodów opuściła miasto, w którym rządy przejęli Nefasi – zdalnie sterowane marionetki, które niegdyś były ludźmi…

W międzyczasie o Talima rozpytuje nieznajoma kobieta. Ma ona do niego pewną niebezpieczną sprawę…

„Jednak życie w Limesie już dawno go nauczyło, że paranoja ma tu więcej do powiedzenia niż rozsądek i racja zazwyczaj leży po jej stronie, dlatego przesadna ostrożność stała się jego naturalnym odruchem.”

Zejście49, Paweł Matuszek, Wydawnictwo IX, 2023, s. 68.
NIE ZGADNIESZ

W Zejściu49 nic nie jest tym, czym się wydaje. Paweł Matuszek wrzuca nas na głęboką wodę, opisując świat, w którym trudno się początkowo rozeznać. I gdy myślimy, że już zaczynam rozumieć, Autor wywraca wszystko do góry nogami. Nie raz, i nie dwa, byłem zaskoczony tym, w jakim kierunku skręciła fabuła. Powiedzieć o niej, że jest zwariowana, to jak nic nie powiedzieć.

MIXTAPE

Zwłaszcza, że od pewnego momentu w Zejściu49 zaczynają pojawiać się nawiązania do dobrze znanych scen i postaci z kultowych filmów fantastycznonaukowych z epoki VHSu. Przypuszczam, że każda osoba, która widziała produkcje, z których czerpie [i które sprawnie remiksuje] Matuszek, rozpozna je od razu. Zejście49 to swego rodzaju papierowy mixtape, który Autor podarował Czytelniczkom i Czytelnikom [albo: Widzkom i Widzom] rozkochanym w klasyce science-fiction z czasów kaset video.

[Podobny zabieg mogliśmy spotkać np. w Player One Ernesta Cline’a czy w Ralphie Demolce, choć – oczywiście – to dzieła z zupełnie różnej kategorii wagowej. O wiele, wiele lżejszej od Zejścia49]

Dodatkową konsternację może wzbudzać również dwutorowa narracja, której znaczna część toczy się w przypisach dolnych [to trochę tak, jakby całą opowieść przepuścić przez mikser audio].

ŚWIAT PRZEDSTAWIONY

Matuszek buduje bardzo przemyślany i spójny świat, by w jednej chwili go zdemontować i rozpocząć konstrukcję od nowa. Dopasowuje przy tym do siebie elementy z różnych, pozornie niepasujących układanek. Ba, próbuje połączyć tradycyjne puzzle z klockami lego – i co najlepsze – ta sztuka mu się udaje.

***

W pewnym momencie książki akcja zaczyna pędzić na łeb na szyję. Myślałem, że od tej pory Zejście49 zamieniło się w powieść sensacyjną jedynie przebraną w szaty literatury fantastycznonaukowej. Jednak, nic bardziej mylnego. Nie zgadłem, że koniec końców, Matuszek znów zamiesza i przyprawi wszystko gorzkim komentarzem i głębią psychologiczną.

PODSUMOWUJĄC

Zejście49 to niesłychanie oryginalna i obfitująca w intertekstualność powieść science-fiction, która co rusz mnie zaskakiwała. Wyobraźnia Pawła Matuszka zdaje się nie mieć granic. A to ogromny plus, gdy tworzy się literacką „jazdę bez trzymanki”.

RECENZJA NA PODSTAWIE WYDANIA

Zejście49, Paweł Matuszek, Wydawnictwo IX, 2023, ISBN: 978-83-67482-57-8.

Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawcy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content