Żywopłoty – Maria Karpińska – recenzja

Na Żywopłoty składa się kilka historii opowiedzianych przez różne postaci. Można te teksty potraktować jako całość lub jako zbiór opowiadań, połączonych wspólnym motywem przewodnim – próbą nawiązania relacji z drugim człowiekiem.

CZŁOWIEK WYOBRAŻONY

„Tak naprawdę te wszystkie „prawdopodobnie”, „pewnie” i „być może” nie są mi potrzebne. Znam historie moich sąsiadów, a przynajmniej jestem na tyle przenikliwy, że potrafię je zrekonstruować na podstawie parunastu faktów, które udało mi się poznać przez tych kilka wspólnych tygodni.”

Żywopłoty, Maria Karpińska, W.A.B., 2020, s. 128.

Twierdzi mężczyzna leżący w sali szpitalnej wraz z innymi pacjentami. Każdy z nich pragnie prywatności. Na jednej z szafek powstaje prowizoryczne ogrodzenie z opakowań po lekach. Ludzi tych łączy jedynie to, co podsłuchają u sąsiadów i telewizor – bowiem to właśnie dostęp do ekranu uniemożliwia całkowite odcięcie się od osób leżących obok.

Każda z postaci tu gdzieś coś podejrzy, tu gdzieś coś usłyszy i już zaczyna w ten sposób tworzyć historię danej osoby. Do tego niewiele trzeba – spojrzenie na parę rzeczy, czy mimowolna obserwacja [np. kontur człowieka przez okna zaklejone folią, albo spojrzenie na sąsiadującą szklarnię].

„Nie próbowałem zaglądać do środka, bo nie jestem podglądaczem i muszę powiedzieć, że i tak zawsze krępuje mnie praca w okolicy łazienki, domyślam się bowiem, jak krępujące to musi być dla mieszkańców.”

Żywopłoty, Maria Karpińska, W.A.B., 2020, s. 85.

Ale to nie wszystko, gdyż nawet jeśli już dochodzi do jakiejś prawdziwej, tradycyjnej relacji, znów pojawia się bariera, którą jest niechęć do przedstawienia prawdy o sobie samym. Kłamstwo, nakładanie masek, a czasami [gdy kontakt zastępuje wyobrażenie o nim] błędna interpretacja własnej osoby [jak można odpowiednio myśleć o sobie, jeśli nie mamy możliwości domyślać się, co mogą myśleć o nas inni ludzie (koncepcja jaźni odzwierciedlonej)?].

To, co najbardziej porusza w prozie Karpińskiej, to fakt, iż ludzie ci przedkładają domysły, wyobrażenie o drugim człowieku, nad rzeczywistą z nim rozmowę. Coś, gdzieś w bohaterach stanowi blokadę nie do pokonania – nie chcą być samotni, ale nie potrafią też z tej samotności wyjść; zrobić ten pierwszy krok, by nawiązać relację.

„Starość to niby czas podsumowań, ale gdy patrzę wstecz, nic nie widzę. Jakbym był pusty w środku, stworzony dziś rano […] Albo odwrotnie – jakbym obejmował parę życiorysów naraz, jakby moje życie poszło paroma równoległymi torami, a w każdym z nich poniósłbym porażkę, stał z boku, komentował, patrzył, nigdy jednak do końca nie uczestniczył, nie żył.”

Żywopłoty, Maria Karpińska, W.A.B., 2020, s. 154.
REFLEKSYJNIE

W Żywopłotach iście psychologiczne i socjologiczne obserwacje zmuszają do refleksji. Pytania o relacje interpersonalne aż proszą się o wyjście poza ramy książki: czy Autorka przypadkiem nie oddała sedna rzeczywistych kontaktów międzyludzkich? Może to właśnie w ten sposób funkcjonujemy wśród ludzi: raczej sobie ich dopowiadając, niż szukając prawdy o nich?

PODSUMOWUJĄC

Żywopłoty Marii Karpińskiej to wspaniała proza: pełna ciekawych postaci, trafnych obserwacji i ważnych pytań. Przy tym bardzo dobrze napisana i – jeśli potraktować ją jako zbiór opowiadań – niesłychanie spójna. Uwielbiam tego typu literaturę: wchodzącą pomiędzy ludzi; przycinającą dzielące nas żywopłoty.

RECENZJA NA PODSTAWIE WYDANIA

Żywopłoty, Maria Karpińska, W.A.B., 2020, ISBN: 978-83-280-6714-1.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content