Nadepnęłam na węża – Hiromi Kawakami – recenzja

Hiwako idzie do pracy – rodzinnej firmy, w której wytwarzane są różańce. Nagle nadeptuje na węża. Był miękki, nadepnęłam raz i drugi, nie mogłam się powstrzymać [s.5]. Podobno to koniec, dać się tak nadepnąć. Dla nadepniętego nie ma już ratunku…

Po powrocie do domu, Hiwako wita kobieta podająca się za jej matkę. W rzeczywistości, to ten podeptany wąż. Jakoś się tu znalazł, przeobraził w matkę i teraz je i pije z Hiwako, by potem zamienić się na powrót w węża i wtopić w sufit…

Brzmi jak szaleństwo? To dopiero początek…

W GŁĄB KRÓLICZEJ NORY

Nadepnęłam na węża Hiromi Kawakami, choć jest zbiorem opowiadań, najlepiej czytać po kolei. Autorka przedstawia świat, który zaczyna się od rzeczywistości, która jest dla nas zrozumiała. Z każdą kolejną strona, a później – z każdą kolejną linijką – obraz się zmienia. Do znanego nam świata wdzierają się coraz to dziwniejsze istoty, byty, a później i niebyty. Coś i niecoś. Granice się upłynniają, materialność bez najmniejszych problemów przechodzi w najróżniejsze stany skupienia, a w przestrzeń wkraczać mogą – bezproblemowo – istnienia i nieistnienia.

„Bo czyż można znosić absurdalną sytuację, że ktoś jest, a jakby go nie było, albo nie ma go, a jakby był?”

Nadepnęłam na węża, Hiromi Kawakami, tł. Barbara Słomka, Karakter, 2023, s. 101.

Wcale nie dziwi mnie, iż Nadepnęłam na węża pochodzi z Japonii, kraju w którym yōkai i yūrei są tak silnie zakorzenione w społeczeństwie. O wiele silniej niż nasze rodzime duchy, diabły, baby jagi, czy inne nadprzyrodzone stworzenia. Myślę, że dla osób zaznajomionych z japońskimi wierzeniami, tradycjami i kulturą, zawarte w zbiorze istoty będą o wiele bardziej czytelne.

TRANSFORMACJE

Wróćmy na chwilę do przedstawionych w Nadepnęłam na węża i pozostałych opowiadaniach istot. Ich forma, płeć czy przynależność gatunkowa zdaje się być czymś umownym, czymś co jest takie jedynie dlatego, by mieścić się w naszym aparacie pojęciowym. O ile wąż, koń, kiwi czy inne zwierzęta są dla nas – ludzi – czymś normalnym, o tyle ich zachowania zmuszają do postawienia pytań: czy to nie tylko jakaś maska, iluzja? A może to rzeczywiście jakiś duch? Konsternacja rośnie wraz ze wzrostem ogólnego poziomu entropii otaczającego świata – Autorka przedstawia też ludzi, czy rzeczy, które nagle gdzieś zniknęły, od czasu do czasu gdzieś się pojawią, w jakiś sposób zaingerują w znaną rzeczywistość, a potem znów odejdą w jedynie sobie znanym kierunku. Ale może być jeszcze dziwniej: posiłkując się pojęciami z zakresu fizyki kwantowej [które mają tu jedynie charakter haseł, są po to by w jakiś sposób okiełznać ogólne przesłanie], dochodzi do zjawisk przeróżnego autoramentu. Śmierć, która znaczy w świecie opartym na klasycznej fizyce koniec, tutaj oznaczać może dosłownie wszystko: koniec, przemianę, odrodzenie, itd.

Podobnie zresztą wygląda sama idea ciała, o którym łatwo powiedzieć, czym jest, wyznaczyć jego początek i koniec. Które łatwo naruszyć, mając świadomość, że nawet drobna rana może doprowadzić do śmierci. Ale oczywiście nie u Kawakami – ciało, choć może zostać okładane pięściami, zainfekowane przez węże lub zminiaturyzowaną cząstkę kobiety, pokąsane przez nieznane robactwo, czy z którego wytnie się kawałek nożem, nic sobie z tego nie robi. To tylko jakaś część zmiany – bo tylko zmiana jest czymś pewnym.

AKCEPTACJA I ODMOWA RZECZYWISTOŚCI

Co najbardziej rzuca się w oczy, to akceptacja zastanej rzeczywistości. Wszelkie ingerencje w nią przez byty i niebyty, są dla postaci czymś zwyczajnym. Czymś niepodlegającym dyskusji. Oczywiście, to co z tego wynika, może budzić pewne obawy, można próbować je nawet wypierać, czy podejmować jakieś działania, jednak w głównej mierze – dopóki w grę będzie wchodzić logika – nie ma szans na jakikolwiek rozsądny wynik. Najdobitniej widać to w drugim opowiadaniu Znikają, w którym czyjaś egzystencja lub jej brak są przemilczane [a to albo forma zobojętnienia lub przeciwnie – na tyle głęboka emocjonalna wyrwa, że załatać ją może jedynie wyparcie].

CZY TO MA SENS?

Być może wszelka próba zrozumienia tekstów zawartych w Nadepnęłam na węża nie ma najmniejszego sensu. Być może jedyna logika, jaką można dostrzec w opowiadaniach Kawakami, to logika marzeń [i koszmarów] sennych. Być może jest to materiał, nad którym mogą łamać sobie głowy wyznawcy psychoanalizy. A być może to wszystko po prostu halucynogenne majaki lub wytworzone przez zaburzony umysł iluzje. A być może to tylko fantastyka – tylko tyle i aż tyle.

RECENZJA NA PODSTAWIE WYDANIA

Nadepnęłam na węża, Hiromi Kawakami, tł. Barbara Słomka, Karakter, 2023, ISBN: 978-83-67016-64-3.

Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawcy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content