Dzień, w którym umilkły głosy. Moja walka ze schizofrenią – Ken Steele & Claire Berman – recenzja

„Głosy nadeszły bez ostrzeżenia w październikowy wieczór 1962 roku, kiedy miałem 14 lat. „Zabij się… podpal się„, powiedziały. […] Poruszyłem się, myśląc, że mam zły sen, ale nie spałem, a głosy – niskie i stanowcze, szydercze i prześmiewcze – dalej mówiły do mnie z radia. […] Przerażony, wyłączyłem radio, wstałem z łóżka i na bosaka powlokłem się korytarzem, a księżyc oświetlał mi drogę. Ale głosy się nie uciszyły. Towarzyszyły mi. […] Mówiły do mnie… Ktoś lub coś chciało, żebym umarł. Kto to mówił? Co się działo?”

Dzień, w którym umilkły głosy. Moja walka ze schizofrenią, Ken Steele, Claire Berman, tł. Danuta Korziuk, Replika, 2022, s. 15.
TAJEMNICA

Nastoletni chłopak w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku nie miał zbyt wielu możliwości zdobycia informacji o tym, co mu dolega. Nie mógł od tak wygooglować nurtujących go kwestii. A nawet, gdyby mógł, czy taka autodiagnoza byłaby tą właściwą?

Owa przerażająca tajemnica rozgościła się w we własnej głowie. Trudno było przed kimś wyznać, iż słyszy się głosy, i to do tego jeszcze takie, które namawiają do targnięcia się na własne życie. Przecież to grzech. Więc może to sprawka jakiegoś demona?

Bycie chorym psychicznie oznaczało napiętnowanie i – zbyt często – zepchnięcie na margines społeczny. Być może nie dla chłopaka, przecież jeszcze dziecka, ale dla dorosłych – już tak. Co ludzie powiedzą? Ale przecież to tylko najbardziej powierzchowna myśl, bo głębiej rodziły się na pewno straszniejsze pytania. Może obwinianie się, że to ich wina – że dziecko jest chore psychicznie. Czy coś zrobiliśmy źle? A jeśli tak, to co?

W końcu doszło do wizyty Kena u psychiatry. Specjalista dała precyzyjną odpowiedź, która potwierdzała tylko najgorsze przypuszczenia – chorobę psychiczną. Schizofrenię. Klarowna diagnoza nie oznaczała jednak jasnych odpowiedzi: skąd to się wzięło? Jak to się leczy? Czy da się to wyleczyć? Co teraz?

Nastoletni Ken Steele, gdy już poznał nazwę swojego cierpienia, chciał dowiedzieć się o nim coś więcej. Odwiedził bibliotekę, w której przeczytał następujące słowa:

„schizo*fre*nia: zaburzenie psychotyczne, charakteryzujące się wycofaniem z rzeczywistości, iluzjami, halucynacjami i dezintegracją osobowości. Obejmuje pewną formę obłędu i dementia praecox.”

Dzień, w którym umilkły głosy. Moja walka ze schizofrenią, Ken Steele, Claire Berman, tł. Danuta Korziuk, Replika, 2022, s. 28.

Schizofrenia, pomimo mnogości opracowań, wciąż uznawana jest za jedną z najbardziej tajemniczych chorób umysłowych. O możliwości jej pojawienia się, mówi się zwykle w trybie przypuszczającym, zaznaczając, że jeśli w rodzinie odnotowano już jakiś jej przypadek, może ona znów się pojawić. Nie wiadomo jednak, dlaczego akurat u kogoś wystąpi, a u kogoś innego – w obrębie tej samej rodziny – nie. Co jeszcze za nią odpowiada? Jakie czynniki wpływają na zachorowalność? Nauka od lat stara dowiedzieć się czegoś więcej o tej chorobie, póki co jednak – schizofrenia wciąż jest bardzo tajemnicza. Taka też -pomimo nazwania – musiała być dla Steele’a, gdy przerażony czytał o swojej chorobie…

CIERPIENIE

Ken Steele w Dniu, w którym umilkły głosy, przedstawia wszystkie najważniejsze, zwrotne punkty swojego życia ze schizofrenią. Zaczyna od wieczoru, w którym po raz pierwszy usłyszał straszne głosy. O cierpieniu, którego doznał nie tylko ze strony samej choroby, ale i od otoczenia. Tego najbliższego – rodziny, jak i dalszego – różnych ludzi. Opowiada o tym, jak został pozostawiony samemu sobie w dużym mieście, w którym nikogo nie znał. Jak przez chorobę nie potrafił utrzymać stałej pracy. Jak trafił w świat męskiej prostytucji. Mówi o różnych szpitalach psychiatrycznych, w których lądował. Sposób traktowania chorych w niektórych z tych placówek przywodzi na myśl filmy grozy. Opowiada o zobojętnieniu, niedopasowanych i zbyt mocnych lekach, przemocy ze strony innych pacjentów i byciu kimś gorszym. Leczenie szpitalne przeplata epizodami bezdomności.

A gdyby tego wszystkiego było mało, zawsze i wszędzie towarzyszyły mu głosy, które nie milkły nawet wtedy, gdy życie na chwilę stawało się lepsze…

Z WNĘTRZA

Halucynacje, których doświadczał Steele, to przede wszystkim rozkazy. Głosy nie tylko namawiały – wręcz instruowały go, jak ma targnąć się na własne życie. Pomiędzy tego typu żądaniami, poniżały go w najróżniejszy sposób, zawsze jednak w taki, by jak najbardziej zranić.

Słowa Steele’a, przedstawiające obraz schizofrenii z wnętrza, z punktu widzenia osoby na nią cierpiącej, potrafią wstrząsnąć. Przede wszystkim jednak uwrażliwiają na drugiego, chorego psychicznie człowieka. Tego typu wejrzenie w świat schizofrenii ma również niesłychaną wartość naukową [jako przypadek konkretnej osoby] – Dzień, w którym umilkły głosy, to książka, którą powinien przeczytać każdy psycholog, psychoterapeuta, psychiatra, pracownik socjalny, ale również choćby i bliscy osoby cierpiącej. Uogólniając: każdy, kto może mieć do czynienia z człowiekiem cierpiącym na schizofrenię.

[Z tego też względu, myślę że książka Steele’a i Berman to pozycja, którą można stawiać na równi ze Schizofrenią Kepińskiego – jako publikację dla osób, które chcą lepiej zrozumieć temat]

FARMAKOLOGIA I PSYCHOTERAPIA, CZYLI NADZIEJA

Pragnę również odnieść się do słów Wydawcy, zamieszczonych na tylnej okładce: inspirująca historia o zwycięstwie nad chorobą. Zwycięstwo to daje ogromną nadzieję dla wszystkich cierpiących – nie tylko na schizofrenię, ale na wszelkie choroby umysłowe.

Choć zaangażowanie w ważne sprawy społeczne i bycie rzecznikiem chorych psychicznie niewątpliwie pomogło utrzymać Kenowi chorobę w ryzach, najważniejsze okazały się farmakologia i odpowiednie wsparcie ze strony innych osób [tak i ze strony rodziny, przyjaciół, jak i pracy z psychoterapeutą].

O lekach Steele mówi wprost: codzienne ich zażywanie sprawiło, że przestał słyszeć głosy. Sam zresztą radzi to samo innym chorym [pod koniec książki zebrano kilka pytań, na które Steele odpowiadał]:

„Inne pytanie: Wyszedłem z choroby dwa lata temu i czuję, że jestem z niej wyleczony. Lekarze mi mówią, że jeśli przestanę brać lekarstwo, choroba powróci – halucynacje, pomieszanie, paranoja i cała reszta. Zgadasz się z tym?
Odpowiedź: Z całym przekonaniem – tak. Myśl o tym w ten sposób: tak jak diabetyk, musi brać insulinę, żeby kontrolować cukrzycę, schizofrenik musi pozostać na lekach – każdego dnia. To jest kwestia utrzymania obecnego stanu rzeczy. Schizofrenia jest chorobą, którą m o ż n a kontrolować, ale nie wyleczyć.”

Dzień, w którym umilkły głosy. Moja walka ze schizofrenią, Ken Steele, Claire Berman, tł. Danuta Korziuk, Replika, 2022, s. 240-241.

Nawet pomimo odpowiednio dobranych leków [w tym przypadku pomógł Risperdal], psychoterapii i wsparcia ze strony najbliższego otoczenia, Steele uważał, że pomoc może przyjść jeszcze z innej strony. W tym celu powołał do życia grupę samopomocową dla osób, które opanowały swoją schizofrenię lub inną chorobę psychiczną, by wspierać się w normalnym, codziennym życiu. To istotne, by nawet w chwili, gdy wszystko jest pod kontrolą, wciąż trzymać rękę na pulsie.

Steele dokonał zresztą znacznie więcej – walcząc o prawa chorych psychicznie oraz tworząc choćby gazetę, w której pozwolił oddać głos innym chorym.

PODSUMOWUJĄC

Dzień, w którym umilkły głosy to bardzo potrzebny głos w kwestii schizofrenii. Przedstawia chorobę od środka, bez najmniejszej autocenzury. Steele mówi wprost, wyciągając z najmroczniejszej części swojego umysłu przerażający świat – pełen bólu, niezrozumienia i samotności. Jednak pomimo tego, historia Steele’a daje nadzieję wszystkim, którzy cierpią z powodu chorób i/lub zaburzeń umysłowych: nadzieję, na to, że można żyć normalnie.

RECENZJA NA PODSTAWIE WYDANIA

Dzień, w którym umilkły głosy. Moja walka ze schizofrenią, Ken Steele, Claire Berman, tł. Danuta Korziuk, Replika, 2022, ISBN: 978-83-67295-78-9.

Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawcy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content