Inwazja porywaczy ciał – Jack Finney – recenzja

Dla Milesa Bennella to dzień jak każdy inny. Właśnie siedzi w swoim gabinecie lekarskim, gdy zjawia się kolejna pacjentka. Becky – dawna znajoma – ma dość nietypową sprawę. Otóż przychodzi w sprawie swojej kuzynki, która twierdzi, że jej wujek nie jest jej wujkiem. To znaczy, to fizycznie nadal wujek, jednak coś w jego zachowaniu, jakiś szczegół jest na tyle inny, iż zmusza kobietę do myślenia, że to nie drobna zmiana w danym człowieku, lecz zupełnie ktoś inny. Ktoś podszywający się pod wujka.

” – Czy ona nie może powiedzieć, na czym polega różnica?

– Nie. Powiada, że on wygląda jak wujek Ira, mówi tak samo jak on, zachowuje się jak on – wszystko tak samo. Ona po prostu wie, że to nie jest Ira i tyle. Miles, to mnie doprowadza do szaleństwa!”

Inwazja porywaczy ciał, Jack Finney, tł. Henryk Makarewicz, Wydawnictwo Vesper, 2023, s. 9.

Postawiony przed takim dylematem, Bennell postanawia sprawdzić, czy kuzynka Becky nie zmaga się z jakimiś problemami natury psychologicznej bądź psychiatrycznej… A może rzeczywiście jest coś na rzeczy?

Mijają dni podczas których Bennell wykonuje rutynowe obowiązki. Wyniki jego dochodzenia nie dały żadnych rezultatów – wujek to według jego osądu wujek. Nic nie wskazuje na to, że miałby być kimś innym. I gdy stwierdza, że sprawę można odłożyć na bok, rozdzwania się telefon: dzwoniący zaczynają zgłaszać podobne obiekcje: z ich bliskimi coś jest nie tak; jakby nie byli sobą, a stali się kimś innym…

KLIMAT

Nad Inwazją porywaczy ciał unosi się klimat grozy, osaczenia i tajemniczości. Podobnie jak w przypadku The Thing w reżyserii Johna Carpentera, podstawowym pytaniem, jakie nasuwa się podczas kontaktu z drugą osobą, jest kwestia czy rzeczywiście jest to „ten ktoś”, czy może „to coś”. Niepewność wywołuje coś ledwie dostrzegalnego. To szczegół, mimowolny tik, przeczucie – coś atypowego; anomalia w ukształtowanym obrazie drugiej osoby.

Niestety, im dalej w las, tym klimat ten ulega osłabieniu. Inwazja porywaczy ciał przenosi w pewnym momencie środek ciężkości z horroru na science-fiction. Gdy już bowiem wiadomo, z czym mamy do czynienia, powieść przestaje być aż tak niepokojąca jak na początku. Nie zmienia to jednak faktu, iż do samego końca towarzyszy nam poczucie niepewności, osaczenia i beznadziei.

„Nie potrafiłem precyzyjnie opisać, dlaczego to, co widziałem, było jakieś odmienne, a jednak tak było – w sposób niedający się wyrazić słowami. Sądzę, że gdybym był artystą, to malując ulicę […] zniekształciłbym okna domów, które mijaliśmy. Ukazałbym je do połowy zacienione, a dolną część każdego z cieni namalowałbym wygięta łukiem w dół, tak aby okna wyglądały jak czujne oczy o stalowych źrenicach w okropny sposób świadome każdego naszego kroku na pustej ulicy.”

Inwazja porywaczy ciał, Jack Finney, tł. Henryk Makarewicz, Wydawnictwo Vesper, 2023, s. 124-125.
PODSUMOWUJĄC

Inwazja porywcza ciał to klasyczna pozycja łącząca grozę i science-fiction, którą czyta się jednym tchem. I choć w pewnym momencie posępny klimat ulega osłabieniu, to i tak książka do samego końca jest praktycznie nieodkładalna. Jack Finney trzyma Czytelniczki i Czytelników w napięciu do ostatnich stron.

RECENZJA NA PODSTAWIE WYDANIA

Inwazja porywaczy ciał, Jack Finney, tł. Henryk Makarewicz, Wydawnictwo Vesper, 2023, ISBN: 978-83-7731-479-1.

Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawcy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content