Nowele filmowe – Werner Herzog – recenzja

„[…] chciałbym, aby przyszły film już na poziomie scenariusza był na tyle, na ile to możliwe widzialny, żeby widzialny był również nastrój obrazów: dlatego zrezygnowałem z podawania technicznych szczegółów i wybrałem obecną formę.”

Każdy za siebie i Bóg przeciw wszystkim [w:] Nowele filmowe, Werner Herzog, tł. Monika Muskała, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2024, s. 78.

Powyższe słowa Wernera Herzoga, otwierające „scenariusz” Każdego za siebie i Boga przeciw wszystkim, idealnie podkreślają sposób, w jaki Autor napisał wszystkie swoje Nowele filmowe.

OPOWIADAĆ OBRAZEM

Gdy myślę „Herzog”, myślę „film”. To pierwsze skojarzenie utwierdza się we mnie tym mocniej, im więcej Herzoga czytam. Już podczas lektury Zmierzchania świata, moją uwagę przykuwała wizualna [lub, mówiąc językiem Autora, „widzialna”] strona opowieści. Obraz dżungli, z którą zmagał się Hiroo Onoda, zdawał się być wręcz namacalny: gęsta roślinność, wszechobecna wilgoć, rozpadające się ubrania, rdzewiejące metale, czy trzask łamanych gałęzi.

Przywołuję tamtą pozycję, gdyż podobnie – a może nawet bardziej – rzecz ma się tutaj: Herzog znów kładzie mocny nacisk na „widzialną” stronę historii.

Podkreślają to także nieliczne, choć wyraźnie zauważalne, odautorskie wtrącenia do tekstu, gdy Herzog pisze wprost, że kamera ma być ustawiona tak i tak; byśmy obserwowali właśnie te konkretne ujęcie.

„Uniesione wysoko lektyki przeciskają się chwiejnie przez mokre listowie. Tu, w puszczy, są oznaką cywilizacyjnej schizofrenii.”

Aguirre, Gniew Boży [w:] Nowele filmowe, Werner Herzog, tł. Monika Muskała, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2024, s. 19.

Obraz dżungli, równie świetnie przedstawiony co w Zmierzchaniu świata, pojawia się w Nowelach filmowych dwukrotnie: w Aguirre oraz w Fitzcarraldzie. Tak jak i tam, wraz z każdą kolejną sceną, z każdym kolejnym zdaniem [a może właściwiej: ruchem kamery?], dostrzegamy uwarunkowania otoczenia i walkę człowieka z Naturą.

NATURA, PRZEZ DUŻE „N”.

O Naturze w Nowelach filmowych myślę jako o osobnej postaci. Ta, wściekła i nieprzychylna człowiekowi, zawsze jest czymś więcej niż tylko tłem. To ona jest przeszkodą i wyzwaniem dla głównych bohaterów. Czasami tylko zmienia szaty, przywdziewając na siebie miasto, wioskę, czy ruinę zamku. Jednakże, nawet wtedy, daje o sobie znać. I to od niej, lub do niej, lgną postaci. Najmocniej dostrzeżemy to w Stroszku, gdzie z klaustrofobicznej, więziennej celi, w końcu trafiamy na ogromne, amerykańskie przestrzenie. Albo podczas podróży przedstawionej w Nosferatu. Albo w Tam, gdzie śnią zielone mrówki, gdy to właśnie one, malutkie stworzenia, stają się zarzewiem niezgody. Albo w Cobra Verde, gdy wraz z tytułowym bohaterem przyjdzie nam zmierzyć się z palącym wszystko słońcem pustyni. Przykłady można mnożyć.

POSTACI

Choć sporo rozwodziłem się do tej pory nad Naturą, to nie ona odgrywa pierwsze skrzypce. Głównymi bohaterami zawsze bowiem są ludzie. I to zawsze – ludzie wyraziści.

Coś takiego jak „proza życia”, „codzienność”, czy inne tego typu określenia, w twórczości Herzoga nie mają prawa bytu. Bohaterowie to jednostki wyjątkowe, oryginalne, wybitne, bujające w obłokach, zdesperowane, zdeprawowane, stawiające wszystko na jedną kartę, szalone, i/lub chciwe [niepotrzebne skreślić]. Podglądanie każdej z postaci [aspekt „widzialny” opowieści] pozwala nam dostrzec jej wielkie cele i motywacje. Raz będzie to fortuna mitycznego Eldorado, kiedy indziej budowa opery pośrodku dżungli, albo przejście z bycia niewolnikiem do przeistoczenia się w handlarza niewolnikami, lub… poznanie siebie.

Choć w tym ostatnim przypadku, na pierwszy rzut oka, trudno dostrzec „wielkość”, to zapewniam, że i tam ją znajdziecie. Kaspar Hauser z Każdy za siebie i Bóg przeciw wszystkim, to zapewne najbardziej tajemnicza ze wszystkich postaci, na które natkniemy się w Nowelach filmowych. Pozwólcie, że poświęcę tej historii osobny akapit [lub trzy].

KASPAR HAUSER

Pamiętam jak spore wrażenie wywarł na mnie film Pokój z 2015 roku [oparty na powieści Emmy Donoghue pod tym samym tytułem (której, póki co, jeszcze nie przeczytałem)]. Pomysł wyjściowy był genialny: pięcioletni chłopiec nie zna świata innego niż tytułowe pomieszczenie. Gdy odkrywa, że istnieje coś poza, wraz z nim konfrontujemy się z nową rzeczywistością. Tyle, że – jak się okazuje – idea stojąca za Pokojem już kiedyś się pojawiła, i to w lepszej [przynajmniej według mnie], bo głębszej formie.

Każdy za siebie i Bóg przeciw wszystkim rozpoczyna się podobnie. Kaspar Hauser jest zamknięty w celi czy innym tego typu pomieszczeniu. Nie bardzo wie, co zrobić z samym sobą. Nawet jego fizyczność stanowi tutaj zagadkę: nie zna sposobów na to, jak utrzymać prawidłową postawę, czy jak właściwie korzystać z nóg. Jest białą kartą, którą dopiero przyjdzie mu zapisać. Herzog konfrontując swojego bohatera ze światem, konfrontuje go tak naprawdę przede wszystkim z samym sobą. Pokazując granice języka i granice, wokół których porusza się każdy człowiek, Autor zmusza do stawiania pytań nie tylko o tożsamość jednostki, co także o jej człowieczeństwo.

Gdybym miał wskazać tę najlepszą z zawartych w recenzowanym tomie historii, stawiałbym na tę o Kasparze Hauserze.

NOWELE FILMOWE CZY SCENARIUSZE?

Coś co zaskoczyło mnie jednak najbardziej, to sposób, w jaki Herzog pisze nowele. Albo scenariusze. Autor nic nie robi sobie z wytycznych, jakie stawiane są przed osobami piszącymi dla potrzeb filmu. W Nowelach filmowych historia jest opowiedziana trzymając się raczej ram prozy, niż scenariusza, gdzieniegdzie tylko dając o sobie znać, że materiał ma zostać wykorzystany do stworzenia ruchomego obrazu. Widzimy to zwłaszcza w wykazie dramatis personae, czy wspomnianych wcześniej nielicznych wtrąceniach dotyczących ruchu kamery.

Przyznam szczerze, że mnie tego typu techniczne ingerencje nie przeszkadzały, ale potrafię sobie wyobrazić, że dla niektórych Czytelniczek i Czytelników taki zabieg może być czymś wytrącającym z torów właściwej historii. Albo nawet czymś więcej: czymś co zaburza iluzję opowieści, przypominając czytającym: „to fabuła, fikcja, którą właśnie ty siedzisz i czytasz”.

„Cyganie wierzą też, tłumaczy karczmarz, że zamku tak naprawdę nie ma, że istnieje wyłącznie w ludzkiej wyobraźni. To ruina, powiada, zamek widmo. Kto zapuści się zbyt daleko w krainę widziadeł, przepada na zawsze.”

Nosferatu [w:] Nowele filmowe, Werner Herzog, tł. Monika Muskała, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2024, s. 214

Chociaż, jak tak się dłużej zastanowię, i pomyślę raz jeszcze o Zmierzchaniu świta, Herzog specjalizuje się właśnie w tym: przeplataniu fikcji z rzeczywistością; ukazywaniu prawdy własnej postaci, której percepcja jest nadrzędna w stosunku do świata zewnętrznego.

PODSUMOWUJĄC

Nowele filmowe zachwyciły mnie na wielu poziomach: wizualnym, psychologicznym, socjologicznym i filozoficznym. Postaci wykreowane przez Wernera Herzoga [a zwłaszcza Kaspar Hauser], zapadają w pamięć.

RECENZJA NA PODSTAWIE WYDANIA

Nowele filmowe, Werner Herzog, tł. Monika Muskała, Barbara Tarnas, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2024, ISBN: 978-83-8196-735-8.

Egzemplarz książki do recenzji otrzymałem od Wydawcy w ramach współpracy barterowej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content