Zaczyna się jak u Hitchcocka, najpierw jest wstrząs, a później tylko napięcie rośnie. Zostajemy bowiem wrzuceni na głęboką wodę – doświadczamy przebłysków mającej zgasnąć Yuriko. Niby nic takiego się nie dzieje: spodziewa się przyjazdu syna i chce mu przygotować kolację…
Chwilę później rzeczywiście przyjeżdża oczekiwany syn, Izumi. Matki jednak nie ma w domu. Zastaje on za to nieporządek, chaos i chłód. Coś się nie zgadza….
OBRAZ CHOROBY
Sto kwiatów przeprowadzają – i poniekąd doświadczają – nas, Czytelniczki i Czytelników przez obraz choroby alzheimera. Ta, początkowo jakby umyślnie niezauważona, sączy się powoli. I gdy w końcu symptomy wzbierają już na tyle, że nie sposób dłużej ich negować, dochodzi do ujawnienia – nie tyle diagnozy, co po prostu wyroku.
Choroba alzheimera została wpisana w życie Izumiego niejako mimochodem, całkiem przypadkiem, początkowo dając jedynie subtelne znaki; nie wychylając się zbytnio i nie przysłaniając codzienności: oczekiwania na własne dziecko, czy rozterek związanych z życiem zawodowym. Z czasem jednak, gdy demencja zajmuje kolejne rejony mózgu, staje się centralnym punktem każdego dnia. Nie tylko osoby, której wkrótce zabraknie, ale także jej najbliższych.
***
Czytając książkę Genki Kawamury nie sposób nie dostrzec, jak pieczołowicie została w niej odwzorowana choroba alzheimera. Widziana oczami syna, przekształca obraz matki. Obserwujemy bezwolnie oddalającą się kobietę, której nie można już pomóc…
FORMA UZUPEŁNIA TREŚĆ
Pomimo tak trudnego i ciężkiego tematu, Sto kwiatów są niesłychanie lekkie stylistycznie: przez powieść niemal się płynie. Forma gra tu idealnie z treścią: czasami przypomina leniwie płynący strumień świadomości, odpływający od tu i teraz na rzecz wspomnień, czy innych wzburzeń umysłu. Komponuje się to z tym, z czym muszą zmierzyć się bliscy cierpiącej osoby.
Gdy z kolei doświadczamy Yureki, jej bezpośrednich przeżyć – choćby otwierających książkę – zderzamy się z poszarpanym, fragmentarycznym obrazem rzeczywistości, który w niczym nie przypomina już płynącej rzeki – bliżej mu do bezwzględnego i zabierającego wszystko tsunami…
NOWE ROLE
Poza chorobą alzheimera, Kawamura skrupulatnie zgłębia kwestie rodzicielstwa i wchodzenia w nowe role. Przedstawia, często do bólu szczerze, odczucia i dylematy postaci, które mają przyjąć na swoje barki bycie kimś, kim do tej pory nie byli – ojcem, matką, czy opiekunem.
PODSUMOWUJĄC
Trafia się w czytelniczym życiu na takie książki, które również trafiają, ale w nas – całkiem nieoczekiwanie i w nasze najwrażliwsze struny. Poruszają uśpione na co dzień emocje [a czasami i przeżycia], zmuszając je do wyjścia na zewnątrz – często pod postacią wilgotnych oczu. Tak właśnie jest z powieścią Genki Kawamury Sto kwiatów.
PS. Osoby chcące zgłębić temat demencji z punktu widzenia opiekunek i opiekunów, odsyłam do Demencji Dashy Kiper.
RECENZJA NA PODSTAWIE WYDANIA
Sto kwiatów, Genki Kawamura, tł. Wiktor Marczyk, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2024, ISBN: 978-83-233-5349-2.
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawcy.