Sto kwiatów – Genki Kawamura – recenzja

„Słowo „alzheimer” jakoś nie łączyło mu się z jego matką. Brzmiało jak coś bardzo odległego, nierealnego, istniejącego tylko w świecie mitycznych przypowieści.”

Sto kwiatów, Genki Kawamura, tł. Wiktor Marczyk, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2024, s. 85.

Zaczyna się jak u Hitchcocka, najpierw jest wstrząs, a później tylko napięcie rośnie. Zostajemy bowiem wrzuceni na głęboką wodę – doświadczamy przebłysków mającej zgasnąć Yuriko. Niby nic takiego się nie dzieje: spodziewa się przyjazdu syna i chce mu przygotować kolację…

Chwilę później rzeczywiście przyjeżdża oczekiwany syn, Izumi. Matki jednak nie ma w domu. Zastaje on za to nieporządek, chaos i chłód. Coś się nie zgadza….

OBRAZ CHOROBY

Sto kwiatów przeprowadzają – i poniekąd doświadczają – nas, Czytelniczki i Czytelników przez obraz choroby alzheimera. Ta, początkowo jakby umyślnie niezauważona, sączy się powoli. I gdy w końcu symptomy wzbierają już na tyle, że nie sposób dłużej ich negować, dochodzi do ujawnienia – nie tyle diagnozy, co po prostu wyroku.

„Lekarz poinformował o tym bez żadnego wstępu, zupełnie jakby diagnozował przeziębienie. To, czego Izumi nawet nie chciał sobie wyobrazić, zostało teraz wypowiedziane. Izumi ogłupiały wpatrywał się w okno. Rosnące na zewnątrz wiśnie wyglądały dziwnie beztrosko w swojej pełnej krasie. Kwitły z całą mocą, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że za chwilę zaczną opadać.”

Sto kwiatów, Genki Kawamura, tł. Wiktor Marczyk, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2024, s. 85.

Choroba alzheimera została wpisana w życie Izumiego niejako mimochodem, całkiem przypadkiem, początkowo dając jedynie subtelne znaki; nie wychylając się zbytnio i nie przysłaniając codzienności: oczekiwania na własne dziecko, czy rozterek związanych z życiem zawodowym. Z czasem jednak, gdy demencja zajmuje kolejne rejony mózgu, staje się centralnym punktem każdego dnia. Nie tylko osoby, której wkrótce zabraknie, ale także jej najbliższych.

***

Czytając książkę Genki Kawamury nie sposób nie dostrzec, jak pieczołowicie została w niej odwzorowana choroba alzheimera. Widziana oczami syna, przekształca obraz matki. Obserwujemy bezwolnie oddalającą się kobietę, której nie można już pomóc…

FORMA UZUPEŁNIA TREŚĆ

Pomimo tak trudnego i ciężkiego tematu, Sto kwiatów są niesłychanie lekkie stylistycznie: przez powieść niemal się płynie. Forma gra tu idealnie z treścią: czasami przypomina leniwie płynący strumień świadomości, odpływający od tu i teraz na rzecz wspomnień, czy innych wzburzeń umysłu. Komponuje się to z tym, z czym muszą zmierzyć się bliscy cierpiącej osoby.

Gdy z kolei doświadczamy Yureki, jej bezpośrednich przeżyć – choćby otwierających książkę – zderzamy się z poszarpanym, fragmentarycznym obrazem rzeczywistości, który w niczym nie przypomina już płynącej rzeki – bliżej mu do bezwzględnego i zabierającego wszystko tsunami…

NOWE ROLE

Poza chorobą alzheimera, Kawamura skrupulatnie zgłębia kwestie rodzicielstwa i wchodzenia w nowe role. Przedstawia, często do bólu szczerze, odczucia i dylematy postaci, które mają przyjąć na swoje barki bycie kimś, kim do tej pory nie byli – ojcem, matką, czy opiekunem.

„Odkąd zdecydowałam się żyć dla dziecka, ani mój czas, ani pieniądze, ani nawet uczucia nie były już moje.”

Sto kwiatów, Genki Kawamura, tł. Wiktor Marczyk, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2024, s. 168.
PODSUMOWUJĄC

Trafia się w czytelniczym życiu na takie książki, które również trafiają, ale w nas – całkiem nieoczekiwanie i w nasze najwrażliwsze struny. Poruszają uśpione na co dzień emocje [a czasami i przeżycia], zmuszając je do wyjścia na zewnątrz – często pod postacią wilgotnych oczu. Tak właśnie jest z powieścią Genki Kawamury Sto kwiatów.

PS. Osoby chcące zgłębić temat demencji z punktu widzenia opiekunek i opiekunów, odsyłam do Demencji Dashy Kiper.

RECENZJA NA PODSTAWIE WYDANIA

Sto kwiatów, Genki Kawamura, tł. Wiktor Marczyk, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2024, ISBN: 978-83-233-5349-2.

Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawcy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content